Używane „Ferrari dla biednych”
Pamiętacie jeszcze czasy, gdy szczytem marzeń w ofertach zwykłych producentów nie był trzycylindrowy SUV? Dawne „Ferrari dla biednych” to samochód przygotowany z myślą o zwykłych ludziach. Sportowy Fiat ma 220 KM i nawet po drugim właścicielu jest ledwo używany. Mimo to, nie kosztuje wcale horrendalnych pieniędzy.
Fiat Coupe Turbo w swoim czasie nie dawał spać wielu entuzjastom motoryzacji. W latach 90 moc około 200 KM pod maską auta tej klasy było czymś niezwykłym. Dlatego też nic dziwnego, że zyskał przydomek „Ferrari dla biednych”. Zresztą, do dziś Fiat Coupe uważany jest za tego typu samochód – co więcej, imponuje nie tylko osiągami. Wizualnie to wciąż bardzo egzotyczny produkt, jak niemal wszystko, pod czym podpisał się Chris Bangle.
Późniejszy projektant BMW jeszcze wtedy pracował dla Pininfariny. Fiat Coupe jest jednak pod wieloma względami jak każdy inny Fiat – albo go kochasz, albo nienawidzisz. Wydaje się jednak, że osób z pierwszej grupy będzie zdecydowanie więcej.
2-litrowa benzyna o mocy 220 KM
„Ferrari dla biednych” nie jest jednak dostać tak łatwo. Wszystkie ogłoszenia oznaczone jako najlepszy stan mają ogromne przebiegi, nieoryginalne felgi, niekompletne wnętrze, czy kapie z niego olej. Poniższa sztuka jest więc swego rodzaju świętym Grallem, bo nie dolega jej nic.
Fiat został kupiony przez pierwszego właściciela w Niemczech w 1996 roku. Ani pierwszy, ani drugi właściciel, nie jeździli jednak szczególnie dużo tym samochodem. Do dziś przejechał zaledwie 49 700 km i tak też wygląda. Ten konkretny egzemplarz został wyprodukowany w najmocniejszej wersji, jaka kiedykolwiek była dostępna dla Coupe. Pod maską kryje się 2-litrowy, pięciocylindrowy silnik z turbosprężarką, generujący 220 KM. Od 0 do 100 km/h sprint zajmie zaledwie 6,5 sekundy, co nawet dziś jest wynikiem godnym podziwu.
Prędkość maksymalna „Ferrari dla biednych” wynosi 250 km/h, a samochód waży zaledwie 1310 kg. Cena 14 000 euro (65 000 zł) nie jest szczególnie wysoka. Taki Fiat, w takiej wersji, z taką mocą? Nic tylko brać!