Symulator wart jest ok. 6 milionów dolarów
Dom aukcyjny RM Sotheby wystawił na jedną z aukcji możliwość poprowadzenia symulatora Ferrari F1. Cała kwota ma być przeznaczona na cele charytatywne.
Ferrari, podobnie jak każdy inny zespół F1, ukrywa swój oficjalny symulator. Wszak nikt nie chce chwalić się zmianami wprowadzonymi w prawdziwym samochodzie wyścigowym. Ten, kto wygra aukcję, na pewno nie będzie mógł pochwalić się nikomu innemu, jak dobre było to doświadczenie.
Na rynku jest wiele zestawów ze sprzężeniem zwrotnym, ale Ferrari odwzorowuje wszystkie siły przeciążenia 1:1. Hydrauliczne ramiona podnoszą symulator jak pająka, który przenosi każdą nierówność na kierownicę. Umożliwia to dostrojenie konfiguracji samochodu, aby odpowiednio reagował na każdym torze. To konieczne, kiedy konkurujesz z najlepszymi na świecie.
Trzy 30-minutowe sesje
Ten, kto wygra licytację otrzyma trzy 30-minutowe sesje na symulatorze, ale dopiero po przejściu niezbędnych badań medycznych. Wygląda na to, że musisz być wystarczająco sprawny, aby wpiąć się do fotela tego symulatora. Pasy bezpieczeństwa będą też pomocne w utrzymaniu obiadu w odpowiednim miejscu, na wypadek gdyby cały pokój zaczął wirować w jednym z zakrętów na torze Monza.
Cena wywoławcza wynosiła 10 000 zł, natomiast jesteśmy prawie przekonani, że szczęśliwiec będzie musiał zapłacić dużo więcej. Dla porównania, zespół Dallara dysponujący profesjonalnym symulatorem pobiera 45 000 zł za jednodniową sesję.