Burzliwa historia Forda Ka
Dziś naprawdę niewiele samochodów łączy w sobie ważne dla milionów klientów cechy takie jak prostota, niezawodność i niskie ceny. Jednym z nich z całą pewnością jest nieco zapomniany przez wielu z nas Ford Ka. Jego historia sięga jeszcze 1996 roku, kiedy na rynku zadebiutowała pierwsze generacja bazująca na Fieście.
Ford Ka od razu wyróżnił się z tłumu oryginalnym designem, ale był on na tyle kontrowersyjny, że jedni go pokochali, inni znienawidzili. Ostatecznie jednak zwyciężył drugi obóz, dlatego też Ford postanowił wprowadzić zmiany. Nowy Ka produkowany wspólnie z Fiatem był oparty już na Fiacie 500 i miał zdecydowanie ładniejszy design.
Trzecia generacja pojawiła się w 2014 roku i co ciekawe, została opracowana głownie na rynek brazylijski. Tam samochód występował także w postaci sedana i hatchbacka. A następnie trafił do innych krajów. W Europie zadebiutował dwa lata później pod nazwą Ka+. Samochód bowiem znacznie urósł względem poprzedników.
Ford Ka+ w Europie przetrwał tylko 3 lata
Zainteresowanie klientów nie było jednak wystarczająco dobre, aby trzecia generacja Forda Ka obroniła się w dziale księgowości. Dlatego też Ford musiał wycofać model na wcześniejszą emeryturę.
Na rynku aut używanych również wybór jest niewielki, ale co ciekawe, najtańsze egzemplarze zaczynają się już od około 20 000 złotych. Samochód jest idealny do miasta, bowiem ma niecałe 4 metry długości. Pod maską występowała tylko benzyna, która cechowała się niskim spalaniem i wyjątkową niezawodnością. Ka+ może i nie jest najpiękniejszy, ale ma za to pięcioro drzwi i całkiem niezłą praktyczność jak na samochód tych rozmiarów.
Ponadto, nawet w przypadku ewentualnej usterki, części do Ka+ są naprawdę tanie. Przed zakupem warto jednak sprawdzić czy nie doszło wcześniej do wycieku oleju, sprawdzić elektronikę i czujniki. Ponadto, warto sprawdzić dokładnie karoserię i koła – nic ponadto, co sprawdzamy przy każdym zakupie używanego samochodu.
Niemieccy dziennikarze przetestowali mało używany egzemplarz
Dziennikarze z portalu Auto Bild sprawdzili egzemplarz z marca 2019 roku. Samochód miał na liczniku zaledwie 16 000 kilometrów, a właściciel dokonał wszystkich niezbędnych przeglądów serwisowych w ASO. Benzynowy silnik w słabszej wersji generuje w tym modelu 69 KM. Druga dostępna jednostka oferuje moc 85 KM.
W tym przypadku cena była nieco wyższa, bo 40 000 złotych. Ale biorąc pod uwagę stan samochodu, wszystkie przeglądy i rocznik (oraz ceny obecnych nowych samochodów), to wciąż świetna oferta, jeśli potrzebujecie tylko samochodu do poruszania się po mieście.