Nowy SUV + wakacje
Przywrócenie do życia radzieckiego klasyka o nazwie znanej starszym czytelnikom, było odważną decyzją. Moskwicz notuje jednak bardzo ciężki start. Niedługo minie rok odkąd Moskwicz został przywrócony do życia w opuszczonej moskiewskiej fabryce Renault. Ale jego odrodzenie nie jest szczególnie szczęśliwe.
Producent sprzedał w ubiegłym roku zaledwie 600 aut, choć nie zniechęca go to do kontynuowania wielkich planów w tym roku. Czy jednak Moskwicz będzie w stanie dostarczyć na rynek 50 000 samochodów? Z czego 1/5 ma być elektrykami? No i pozostaje jeszcze najważniejsze pytanie – dla kogo mają być te samochody?
SUV powstał już w ponad 8000 egzemplarzy, jednak w ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku nie sprzedano nawet tysiąca aut. A według informacji dziennika Rossijskaja gazeta, sytuacja staje się rozpaczliwa.
Wszystko jest „cacy”
Kierownictwo Moskwicza oczywiście udaje, że wszystko jest w porządku, a rabaty na nowe samochody są na porządku dziennym. Zerknijmy zatem na to, co oferuje ich SUV. Samochód rozpoczyna się się od 100 tysięcy złotych, jednak u dealerów najtańsza cena to 75 000 zł. Ale i to nie pomaga.
Obniżanie ceny to nie jedyny krok, za pomocą którego dealerzy próbują pozbyć się zalegających samochodów. Teraz Moskwicz oferuje także bezpłatne wakacje dla klientów samochodów wyprodukowanych w zeszłym roku. Klienci mogą wybrać wycieczkę do Zjednoczonych Emiratów Arabskich lub do Tajlandii. To chyba też nie jest szczyt marzeń – wakacje z Moskwiczem…
Mimo to, prezes Moskwicza Dimitiri Pronin wciąż wierzy w sukces swojej marki. Między innymi dlatego, że pojawił się nowy poziom wyposażenia „Comfort”. SAmochód będzie miał w podstawie… podgrzewane fotele! A także zestaw kamer, cyfrową tablicę przyrządów, czy przednie światła LED. Ta wersja będzie kosztowała jednak już 115 000 zł. Przynajmniej oficjalnie.