Diesel za darmo
W dobie tanich, szybko opracowywanych silników typu Diesel, model L1 od razu się wyróżniał. Ku rozpaczy rolników i dystrybutorów oleju napędowego, Volkswagen wyprodukował samochód zdolny do osiągnięcia niesamowitego wyniku 1l/100 km. Zasięg między tankowaniami wynosił z kolei 650 kilometrów. Nieźle, prawda?
Ten wyczyn możliwy był dzięki maleńkiemu silnikowi o pojemności 300 cm3, wytwarzającemu zaledwie 8 KM. Mimo to, te z pozoru marnie wyglądające liczby były więcej niż wystarczające do rozpędzania samochodu, który bez dwóch pasażerów na pokładzie ważył zaledwie 290 kilogramów.
Te czynniki, w połączeniu z eleganckim aerodynamicznym kształtem, pozwoliły Volkswagenowi L1 osiągnąć niezwykłą oszczędność. Twórcy, co zrozumiałe, byli bardzo dumni ze swojego prototypu, nadając mu nazwę „1 litr” [oleju napędowego na 100 km].
Większy, mocniejszy Diesel trafił do ograniczonej produkcji
Niestety, L1 pozostawał tylko prototypem aż do 2014 roku, kiedy Volkswagen postanowił wprowadzić do produkcji 250 egzemplarzy. Zaktualizowana wersja pod nazwą „XL1” wyglądała nowocześniej i w dniu premiery sprzedawana była za oszałamiające 500 tys. złotych.
Wszystkie samochody oczywiście wyprzedały się w mig, a kupujący liczyli na to, że rzadkie wizyty na stacjach benzynowych pozwolą im zrekompensować ogromną cenę zakupu. Nikt jednak nie korzystał z tych samochodów na codzień, a miały one wartość bardziej kolekcjonerską.
XL1 miał trzykrotnie większą moc niż prototypowy L1, a większy silnik typu Diesel zamontowany został na akumulatorze litowo-jonowym. Samochody z silnikami wysokoprężnymi powoli odchodzą do lamusa, więc XL1 będzie prawdopodobnie ostatnim przykładem doskonałości inżynieryjnej silników Diesla.
Kto by tym jeździł?
Model wprowadzony do produkcji w liczbie 250 egzemplarzy nie mógł jednak pochwalić się już tak dobrym spalaniem. Jeden z użytkowników takiego samochodu poinformował, że w „prawdziwym życiu”, z włączoną klimatyzacją i normalną jazdą, samochód spalał około 2,3l/100 km.
Oczywiście, Niemcy poradzili sobie z ekonomicznym silnikiem typu Diesel najlepiej ze wszystkich. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego ten patent nigdy nie trafił do masowej produkcji? Wszak każdy z nas chętnie korzystałby z samochodu palącego tyle co nic. A może warto byłoby wrócić do tego projektu, który z pewnością uciszyłby ekologów krzyczących „dajcie nam elektryka”?
Masowa produkcja nie była możliwa głównie ze względu na ogromne koszty, z jakim wiązał się ten samochód. Ze względu na niewielkie gabaryty, korpus i rama zostały zaprojektowane ze strefami zgniotu i zabezpieczeniem przed przewróceniem. VW twierdził, że L1 miał porównywalny poziom bezpieczeństwa do wyścigowego samochodu GT. Oprócz gigantycznych kosztów produkcji, nawet niewielkie spalanie nie byłoby w stanie zastąpić przestrzeni bagażowej, luksusu i komfortu tradycyjnego samochodu.