Szef BMW otwarcie o elektrycznej przyszłości
Szef BMW mówi otwarcie: „Gdzie zamierzacie ładować te wszystkie samochody elektryczne?”. Podaje też dokładnie pięć powodów, dla których zakaz benzyny czy Diesla nie ma prawa bytu. A przynajmniej nie bez dalekosiężnych skutków społecznych i gospodarczych.
W branży motoryzacyjnej wciąż są firmy, które choć idą z głównym nurtem elektromobilności, mówią głośno o problemach, jakie są z nim związane. Do tej grupy należy BMW i jej szef, Oliver Zipse. Wielokrotnie potępiał już wysiłki UE mające na celu regulacje związane. Samochodami elektrycznymi. To nie przeszkadza jednak jego firmie budować elektryków o wątpliwej urodzie i praktyczności.
Szef BMW jednak się nie poddaje i w nowym wywiadzie dla Handelsblatt nazwał wysiłku UE na rzecz zakazu samochodów spalinowych mianem zaniedbania.
Unia Europejska się pospieszyła?
Zaniedbanie pojawia się wtedy, gdy ktoś nie działa z zamiarem wyrządzenia komuś lub czemuś krzywdy. Ale ze względu na okoliczności czy sytuację osobistą musi wiedzieć, że jego działania mogą spowodować szkody. Użycie tego słowa w odniesieniu do wysiłków polityków UE wydaje się być zatem naprawdę trafne. Nie da się wybrać optymalnej technologii dla tej czy innej dziedziny z 10-letnim wyprzedzeniem. I nie zaszkodzić krajowi lub krajom, w których taka dyrektywa ma obowiązywać. To powinien warunkować rozwój naukowo-techniczny i nic poza nim.
Oliver Zipse, szef BMW: – Uważam, że polityczne żądanie stopniowego zakazu silników spalinowych jest nieostrożne. Gdzie zamierzacie ładować te wszystkie samochody elektryczne? W 2035 roku w Europie nie będzie kompleksowej infrastruktury dla samochodów elektrycznych. A może myślicie, że za 12 lat w każdej wiosce na obszarach takich jak południowe Włochy będą stacje ładowania?
Pieniądze nie pozostają bez znaczenia
Nie zapomniał wspomnieć także o zasadniczych różnicach cenowych pomiędzy elektrykami a benzyną czy Dieslem. Przede wszystkim odniósł się do drastycznie odmiennych kosztów ich długoterminowego posiadania. O ile samochód spalinowy zachowuje znaczą część swojej wartości nawet po 8 czy 10 latach i ma jeszcze przed sobą kolejne 15 lat eksploatacji, o tyle wyższa cena auta elektrycznego w tym czasie niemal w całości się „zużywa”. To pozbawi niższe warstwy społeczno-ekonomiczne możliwości posiadania samochodu.
– Ostatecznie może to się stać problemem społecznym – mówi Zipse. „Jeśli mobilność indywidualna nie będzie dostępna, będzie to miało wpływ na wiele osób”