Skoda wraca do niskich cen
W 2015 roku Skoda pochwaliła się najnowszym wówczas wariantem Octavii RS. Za wymarzone 230 KM trzeba było zapłacić wtedy 137 000 złotych, czyli o 14 000 zł więcej niż za zwykłą najmocniejszą 220-konną Octavię. Dostępna była zatem wersja sportowa z bardzo przyzwoitym wyposażeniem za 123 000 zł. Dziś brzmi to jak science fiction. Za te pieniądze nie można kupić nawet najtańszego kombi Skody w podstawowej formie. A o RS nie ma co myśleć bez 190 000 zł na koncie.
Wzrost cen w ciągu ostatnich lat był naprawdę gigantyczny. I to nieważne czy weźmiemy pod uwagę 8 lat, czy tylko połowę tego czasu. Nawet w 2018 roku poliftową Octavię RS 245 można było kupić już za 146 000 zł. A wzrost cen nie dotyczy tylko wersji RS, a praktycznie każdego modelu czeskiego producenta. Nic dziwnego, że sprzedaż spadła, choć Skoda oficjalnie nie podała żadnego powodu swojej pewności siebie.
W końcu się doczekaliśmy
Zamiast tego jeden menedżer po drugim informował o tym, że brakuje tego czy tamtego lub jak narastają inne koszty. Twierdzenia te miały swoje podstawy w rzeczywistości, ale nigdy nie stworzyły przestrzeni do tak ogromnych podwyżek cen.
W obliczu sporej krytyki i odejścia części klientów Skoda zaczyna przyznawać, że przesadziła. Choć oczywiście nie w sposób otwarty. Klaus Zellmer, szef czeskiej marki zapowiedział rewizję polityki cenowej firmy. Jak ma to wyglądać? Czesi chcą przywrócić różne warianty swoich modeli, które wcześniej uśmierciła.