Przecież nie wygląda tak źle…
Zmaltretowany Taycan znajduje się obecnie w New Jersey i czeka na swoją kolej, aby trafić na licytację. Na pierwszy rzut oka elektryczny sedan o wartości prawie 700 tys. zł nie wygląda najgorzej. Kilka zadrapań na przedniej części, zdemontowana przednia opona, czy pęknięte koło. Po bliższym przyjrzeniu się pojawiają się jednak niepokojące szczegóły.
Firma aukcyjna Copart wymienia podstawowe uszkodzenia na podwoziu, które nie są widoczne na zdjęciach. Patrząc na niektóre widoczne problemy możemy jednak wywnioskować, w jak złym stanie jest to Porsche Taycan.
Samochód wsparty jest na cegłach, podczas gdy część – być może chłodnica dla akumulatora w tylnej części – wydaje się zwisać z samochodu. Tylne zawieszenie wydaje się być umocowane niezwykle nisko, a ustawienie jednego z tylnych kół z pewnością nie pasuje do oryginalnej specyfikacji. Widzimy też, że boczne poduszki powietrzne po stronie kierowcy wystrzeliły.
Taycan do kasacji
Nie ma pewności, co stało się z tym Taycanem, aby uznać go za szkodę całkowitą. Według naszej wiedzy jest to pierwszy przykład rozbitego Taycana Turbo, który trafił na aukcję pojazdów powypadkowych. Nie wiemy jednak ile kierowca zdążył przejechać kilometrów zanim rozbił swoją elektryczną zabawkę. Copart wyjaśniał, że nie był w stanie przywrócić zasilania, aby uzyskać dokładny odczyt z licznika przebiegu cyfrowego.
Dane dotyczące samochodu wskazują, że został on sprzedany 27 grudnia 2019 roku za 692 tys. zł, czyli o około 80 tys. zł więcej, niż cena bazowa. Biorąc pod uwagę fakt, że pierwszy Taycan został sprzedany w USA 20 grudnia, był to z pewnością jeden z pierwszych 130 samochodów sprzedanych w Ameryce.
Być może sportowy sedan o mocy 680 KM był zbyt trudny do opanowania dla kierowcy? A może wpływ na ten wypadek miały inne okoliczności niewiązane z prędkością? Niezależnie od tego, jeśli samochód sprzeda się po niewielkiej cenie, może wkrótce zobaczymy pierwszego Taycana z silnikiem spalinowym?