Ostatni prawdziwie sportowy Volkswagen zachwyca cenami. Dostępny już od poniżej 80 tys. zł

Dla wielu osób synonimem samochodu sportowego jest potężny silnik, moc 600 koni mechanicznych i kosmiczne prędkości, które możemy osiągać… Cóż – chyba tylko na niemieckiej autostradzie. Istotą sportowej jazdy jednak nie jest to, jak bardzo uda się nam rozbujać samochód na prostej. A pod tym kątem ten Volkswagen jest niemalże idealnym wyborem, który spełni oczekiwania najbardziej wybrednego „sportowca”. 

volkswagen-polo-gti
Podaj dalej

Ten Volkswagen to dziś idealny sportowiec

volkswagen-polo-gti
fot. VW

Gonitwa producentów za tym, kto stworzy mocniejszego i szybszego potwora od dawna niszczy prawdziwy obraz tego, na czym powinno skupiać się sportowe auto. Sportowym autem może być tak naprawdę wszystko, a idealne w tej dziedzinie były hot hatche. Dziś jednak ze względu na zmieniające się przepisy samochody te praktycznie w 100% wymarły, a jeśli chcemy coś sportowego, musimy sięgać po drogie, luksusowe supersamochody. 

Sportowa jazda opiera się jednak na tym, aby wyciskać maksimum możliwości ze swojego samochodu. Mówił o tym często James May, dla którego idealnym samochodem był Fiat Panda. Brytyjski prezenter komentował, że tym autem możesz jechać nawet na 110%, a dzięki niskiej mocy i węziutkim oponom, prawdopodobnie nic złego ci się nie stanie. Spróbuj pojechać choćby na 70% możliwości Porsche 911, a efekt będzie zupełnie odwrotny. 

volkswagen-polo-gti
fot. VW

Hot hatch jest więc idealnym łącznikiem tych dwóch światów. O ile słowa Jamesa Maya można potraktować z delikatnym przymrużeniem oka, o tyle mają w sobie dużo prawdy. Sportowe hatchbacki były (i nadal są) więc idealnym wyborem dla kogoś, kto naprawdę chce zasmakować sportowej jazdy na track day. 

Przepisy oznaczają koniec hot hatchy

Przepis na taki samochód był bardzo prosty. Wziąć z pozoru zwykłe auto, dorzucić mu trochę koni mechanicznych, większe hamulce i lepsze zawieszenie i gotowe. Oprócz dużego bagażnika mamy zazwyczaj jeszcze kubełkowe fotele i bardziej agresywny zestaw nadwozia. Producenci w ostatnich latach musieli jednak podporządkować się przepisom Unii Europejskiej. A takie samochody z reguły wiążą się z wyższą emisją CO2. Z tego względu musieli zmienić swoją strategię. 

Hot hatche pokroju Golfa GTI stały się więc kuriozalnie drogie, nie mówiąc nawet o wersjach Clubsport, czy „R”. Ludzie zaczęli więc zwracać uwagę na mniejszego i tańszego brata w postaci Polo GTI.

volkswagen-polo-gti
fot. VW

W przypadku tego samochodu warto skupić swoją uwagę na rynku aut używanych. Volkswagen Polo GTI szóstej generacji dostępny jest już od niecałych 80 000 złotych. Jasne – nie jest to cena szczególnie niska. Ale mówimy wciąż o bardzo świeżym samochodzie, z których większość ma bardzo niski przebieg. Zazwyczaj mieści się poniżej magicznej granicy 100 000 kilometrów. 

Nie jest bez wad

Przed zakupem należy jednak skupić się na kilku aspektach, które mogą być problematyczne. W Raportach TUV w kategorii samochodów dwu- i trzyletnich Volkswagen Polo GTI znajduje się na 74. miejscu z awaryjnością na poziomie 5,5%. Właściciele opisują, że najczęstszą usterką jest awaria silnika, która nie należy do najtańszych. W samochodach wyprodukowanych przed październikiem 2018 roku należy także sprawdzić hamulec ręczny. Egzemplarze z lat 2019-2020 mogą się „pocić”. Tłuste plamy w komorze silnika mogą być sygnałem na to, że olej silnikowy zanieczyszcza inne elementy. 

Ale przede wszystkim stan danego egzemplarza będzie zależał od tego, jak dbał o niego poprzedni wlaściciel. Przed zakupem warto sprawdzić stan karoserii, felg i plastikowych elementów wnętrza. Pierwsze wersje Polo GTI z silnikiem dostrojonym do 200 KM zaczynają się już od 80 000 złotych. Natomiast mocniejsze o mocy 207 KM, które pojawiły się wraz z faceliftingiem w 2021 roku, to już wydatek rzędu 120 000 zł. 

Przeczytaj również