Nowy SUV za śmieszne pieniądze
Może się wydawać, że ten SUV jest zbyt piękny, aby mógł być prawdziwy, ale tak nie jest. Samochód jest jak najbardziej realny i trafił do europy po wycofaniu z oferty najsłabszego silnika bez turbosprężarki.
Chiny to źródło samochodów, które trudno zignorować bez względu na to, jakie masz na ten temat zdanie. Niektóre modele są wyjątkowo tanie, jeszcze inne wyglądają bardzo dobrze. Nowy Oshan X5 jest wszystkim po trochu. Nazywa się jak BMW, wygląda nieźle i ogólnie rzecz biorąc jest całkiem atrakcyjny. Kosztuje tak niewiele, że właściciele prawdziwego X5 mogliby go kupić zamiast kompletu większych kół z oponami.
Nazwa Oshan prawdopodobnie nic wam nie mówi. Jest to stosunkowo nowa marka znanej firmy Changan Auto, która swoim sportowym stylem i atrakcyjnymi cenami celuje w młodą klientelę. Auto z zewnątrz wygląda zaskakująco dobrze, ale nie jest też szczególnie atrakcyjne. SUV przypomina wymieszanie Mazdy, Maserati i Mercedesa z BMW. Ale wnętrze też wygląda nieźle.
Inspiracje z Maserati czy BMW
Producent twierdzi, że styl i kolorystyka samochodu były inspirowane pracami Pieta Mondriaana, holenderskiego malarza znanego ze swoich geometrycznych kompozycji. Wydaje się jednak, że większą inspiracją było włoskie Maserati.
Przy długości 4490 mm jest o około 10 cm dłuższy niż Skoda Karoq. Jest to więc SUV na pograniczu dwóch większych aut z gamy czeskiego producenta. Ma silnik 1.5 turbo o mocy 180 KM i momencie obrotowym 300 Nm. Moc jest przenoszona na przednią oś za pośrednictwem 7-biegowego automatu z podwójnym sprzęgłem. Producent mówi o dynamice w typowo chiński sposób – podaje maksymalną prędkość 205 km/h i… to tyle. Jednakże, przy masie 1350 kg nie powinniśmy spodziewać się niesamowitych przyspieszeń.
Cena jest super niska
Ten samochód jest dziś sprzedawany w Chinach od 51 000 zł. To kwota już po podwyżce, która miała miejsce w zeszłym tygodniu. Wtedy też z oferty wypadła najbardziej bazowa jednostka 1.6 bez turbosprężarki. Najwyższa cena z pełnym wyposażeniem to… 56 000 zł.
SUV trafił teraz na Stary Kontynent, choć – co nie powinno dziwić – na razie tylko do Rosji. Kwestią czasu pozostaje tylko, gdy chińskie samochody zaczną zalewać i nasz rynek. Przy tych cenach – nie mielibyśmy nic przeciwko.