Nowy rekord świata prędkości. Kierowca testowy przeżył chwilę grozy przy 530 km/h. Co tam się stało?!

Nowy rekord prędkości samochodu produkcyjnego stał się faktem. Kierowca, który zasiadał za jego kierownicą, wyjawił, że podczas bicia rekordu miał dosłownie pełne portki ze strachu. SSC Tuatara i Oliver Webb wspólnie przecięli pustynię Nevada niczym dwa podmuchy wiatru. Po wczorajszej publikacji nagrania z bicia rekordu, dziś dowiadujemy się kolejnych szczegółów. 

Nowy rekord świata prędkości. Kierowca testowy przeżył chwilę grozy przy 530 km/h. Co tam się stało?!
Podaj dalej

Chwile grozy przy 530 km/h

SSC Tuatara

SSC to amerykańska firma produkująca supersamochody, której właścicielem i założycielem jest Jerod Shelby. Swój projekt zbudowania najszybszego samochodu na świecie rozpoczęła około 10 lat temu. Dopiero w 2020 roku zobaczyliśmy gotowy projekt podczas Philadelphia Auto Show. Co ciekawe, rekord świata pobito dokładnie w tym samym egzemplarzu. 

Rekord ten miał być ustanowiony już rok temu. SSC zapewniło początkową lokalizacje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, ale w tym miejscu prowadzone były prace drogowe. Oznaczało to przełożenie imprezy na wiosnę 2020. Wtedy jednak wszyscy wiemy, jak wyglądała sytuacja związana z COVID-19, więc firma i sam Shelby musieli znów czekać. 

Ostatecznie zdecydowano się przeprowadzić test prędkości na 7-milowym (11,2 km) odcinku drogi State Route 160. Przed próbą bicia rekordu Webb przeprowadził testy na wielu pasach startowych z krótszymi odcinkami nawierzchni niż te, których doświadczył w pełnym biegu. Gdy wszystko było okej, zespół SSC i Webb przystąpili do wielkiego dnia z dużymi nadziejami.

SSC Tuatara

Dla załogi możliwe były trzy poziomy „sukcesu”. Na początek mogli pobić rekord Koenigsegga Agera RS wynoszący 444,65 km/h. Po drugie, mogli przełamać barierę 300 mil na godzinę (460 km/h). I wreszcie, mogliby osiągnąć lub przekroczyć pierwotny cel projektu Tuatara, jakim była prędkość 500 km/h (311 mph).

Stalowe nerwy i chłodna głowa

Po drugim podejściu, gdy udało się przełamać barierę 300 mph, kierowca testowy wyraził swoje zaniepokojenie panującym wiatrem. Powiedział szefowi ekipy, że boczny wiatr uderza go na środku pustyni. Dodał, że następny przejazd może przywitać go jeszcze gorszym wiatrem. Ekipa postanowiła jednak czym prędzej przystąpić do realizacji punktu numer 3. 

Webb wsiadł do samochodu i pojechał. Shelby i reszta ekipy podążali za nim, ale nie byli przygotowani na to, co czekało na nich na końcu drogi. 

SSC Tuatara
SSC Tuatara

– Zanim tam dotarliśmy, on najwyraźniej wysiadł już z samochodu. Siedział na ziemi ze spuszczoną głową. I nie wyglądało to dobrze – mówi szef ekipy Jared Shelby. Gdy podszedł do kierowcy, ten wystukał tylko: – Skończyłem, Jared. Nigdy więcej tego nie zrobię. Uderzyły mnie dwa różne podmuchy bocznych wiatrów i przesunęły mnie o dwa pasy w poprzek. Było bardzo blisko. 

Shelby powiedział, że Webb był naprawdę wstrząśnięty tym doświadczeniem. Dodał też, że kilka sekund później zobaczył prędkość na wyświetlaczu. Załoga natychmiast zaczęła odczytywać dane i zobaczyła, że osiągnął prędkość 529,6 km/h.

Zobacz nagranie z rekordowego przejazdu:

https://wrc.net.pl/mz-zobacz-nowy-rekord-swiata-najszybsze-seryjne-auto-w-historii-pojechalo-5327-km-h-bugatti-i-koenigsegg-nie-maja-podejscia

Przeczytaj również