-
Międzynarodowa Agencja Energetyczna potwierdza, że sieć energetyczna nie jest przystosowana do elektryków
-
W wielu miejscach na świecie prąd generowany jest za pomocą Diesla
-
Cała światowa sieć energetyczna (80 mln km kabli) musi zostać wymieniona do 2040 roku
Sieć energetyczna nie jest do tego przystosowana

Politycy, producenci, czy wreszcie sami zwolennicy samochodów elektrycznych udają, że przejście na elektryki będzie dziecinnie proste. Sprzedają bajki o tym, że wystarczy wziąć całą obecną flotę samochodów spalinowych, wyrzucić ją do kosza i zamienić na elektryki. Te przecież wystarczy podłączyć do przydomowego gniazdka i można jechać.
To jednak tak nie działa, na co w swoim najnowszym raporcie wskazuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna. Sieć nie jest zbudowana z myślą o przesyle tak gigantycznej ilości energii, a jej całkowita przebudowa w tak krótkim czasie jest praktycznie niemożliwa. Zarówno ze względów finansowych, jak i biurokratycznych.
Wszyscy spotkaliśmy się kiedyś z sytuacją, kiedy włączając piekarnik, przy włączonym telewizorze, lodówce i żelazku, w mieszkaniu wybiło korki. Przesył energii był po prostu za duży. Jeśli domowe urządzenia były w stanie wyrządzić taką „krzywdę”, pomyślcie tylko jak obciążające dla sieci energetycznej będzie podłączenie kilku milionów elektryków.
W wielu miejscach na świecie po prostu nie ma prądu

Jak wskazuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna, w wielu miejscach na świecie cały czas występują problemy z dostępem do prądu. I nie mówimy tu wcale o krajach trzeciego świata. W wielu miejscach w Ameryce ludzie mogą włączyć światło w swoich domach tylko dlatego, że są podłączone do generatora diesla, który wytwarza prąd. I w sumie można by było do niego podpiąć także elektryka. Pytanie tylko po co.
To pokazuje, że świat absolutnie nie jest gotowy do przejścia na elektryki. A już na pewno nie na tak dużą skalę. Potwierdza to Międzynarodowa Agencja Energetyczna, która ostrzega: – Rządy i władzę muszą powoli wymieniać odpowiednik całej światowej sieci energetycznej do 2040 roku aby utrzymać włączone światła.
To 80 milionów kilometrów kabli

To wszystko nie stanowiłoby nawet aż tak wielkiego problemu, gdyby nie to, że politycy ślepo forsują zasoby odnawialne. Tylko w USA na podłączenie do sieci czekają projekty fotowoltaiczne i wiatrowe o łącznej mocy około 1500 GW. A papierkowa robota z tym związana zazwyczaj zajmuje około 5 lat.
Do tego oczywiście dochodzi masa pieniędzy i współpraca zakrojona na ogromną skalę. Politycy wyobrażają sobie jednak, że to wszystko można załatwić jednym pstryknięciem palca. A wciąż nawet nie wspomnieliśmy o tym, że ładowarki o mocy 11 kW znajdujące się w wielu miejscowościach będą ładować nowoczesne, super-fajne elektryczne samochody do pełna przez 10 godzin…