Nie było łatwo
Max Verstappen jest najmłodszym kierowcą w historii, który wystartował w wyścigu Grand Prix. Kierowca Red Bull Racing miał wtedy zaledwie 17 lat. Jednak sukces nie nadszedł bez kosztów dla młodego kierowcy.
Choć od samego początku Max Verstappen był bardzo utalentowanym zawodnikiem, musiał przejść rygorystyczną „szkołę” ze strony ojca, nawet w najlepszych dniach. Verstappen wspomina incydent, kiedy został porzucony przez ojca na stacji benzynowej z powodu kłótni, gdy miał zaledwie 15 lat.
Max Verstappen nauczył się wielu trudnych lekcji
Choć Jos Verstappen dziś nie pełni już funkcji mentora, czy nauczyciela dla Maxa, nie zawsze tak było. W czasach kartingu, ojciec zawsze pomagał swojemu synowi. W gorszych chwilach Jos kwestionował jego naturalny talent, wynajdując w nim wady. Od ścigania się w mrozie, po ulewne deszcze – Max otrzymywał surowy trening od swojego ojca.
Przy jednej z takich okazji w 2012 roku Max Verstappen startował do kartingowych mistrzostw CIK-FIA KZ2 w Sarno we Włoszech. Obecny mistrz świata zderzył się z innym zawodnikiem na drugim okrążeniu i stracił zwycięstwo po tym, jak zajął pole position w kwalifikacjach.
To, co wydarzyło się potem, wcale nie było lepsze. – Mój tata bardzo ciężko pracował w ten weekend, a ja to wszystko zmarnowałem. Był bardzo zły i nie rozmawiał ze mną. W drodze do domu, kilka kilometrów dalej, coś do mnie powiedział i pokłóciliśmy się – wspomina Max w relacji dla The Sun.
Max wdał się w kłótnię ze swoim ojcem, który ostatecznie wyrzucił go z samochodu na stacji benzynowej. Stamtąd odebrała go matka. Holender wspomina również, że od tego incydentu przez prawie tydzień nie odzywali się do siebie słowem. Teraz, gdy Max zdobył mistrzowski tytuł, może wspominać te lekcje jako skuteczne?