Jednym z przykładów może być zbudowany przez Hoonigana Chevrolet Camaro z wysokoprężnym silnikiem Diesla. Amerykańska firma przerobiła muscle cara piątej generacji w samochód wyścigowy, mając nadzieję na przełamanie bariery 320 km/h.
Dzięki odpowiedniemu dostrojeniu silnika i konfiguracji aerodynamicznej jest to cel jak najbardziej osiągalny. Banks zwraca uwagę na zbudowanego w 2000 roku pickupa Dodge Dakota, który z rzędowym silnikiem rozpędził się do 355 km/h.
W swoim najnowszym filmie Hoonigan testuje silnik LBZ Duramax, który został zbudowany specjalnie do wyścigowego Camaro. Banks ogląda film i dodaje własny komentarz – najwyraźniej, nie był pod wielkim wrażeniem.
Więcej powietrza
Swoją sławę Banks osiągnął za pomocą turbodoładowania. Amerykanin stosuje wymuszą indukcję, która pozwala na osiąganie wyższych prędkości właściwie przy każdym zastosowaniu. Jest głęboko przekonany, że kluczowa jest większa ilość powietrza, a nie paliwa. To przeciwieństwo strategii, jaką zastosował Hoonigan, co Banks kwituje tylko soczystym „O cholera!”.
– Musisz się upewnić, że masz wystarczająco dużo powietrza, zanim włożysz cholerne paliwo. Gęstość powietrza zostanie znacznie zmniejszona przez ten gówniany filtr powietrza – komentował Banks.
Prawie każdy z doświadczeniem związanym z silnikami Diesla powie ci, że czarny dym nie jest tym, czego potrzebujesz, jeśli chcesz uzyskać dużą moc. Ponadto, może także sprawić ci również kłopoty z prawem.
Pod koniec sesji na hamowni, Hoonigan Duramax wypluł szalone 967 KM i moment obrotowy rzędu 1880 Nm. Choć jest to wynik oszałamiający, można go poprawić przy odpowiednim stosunku powietrza do paliwa. Czarny dym z silnika wysokoprężnego jest zasadniczo niespalonym paliwem. Oznacza, że nadmiaru nie można wykorzystać w komorze spalania.
Na koniec należy zauważyć, że Banks chwali ekipę Hoonigan za wykonaną pracę. W opisie wideo czytamy, że zostali źle poprowadzeni przez samozwańczych ekspertów. Banks z pewnością pomoże im wrócić na właściwy tor.