Nowe Audi to porażka?
Ludzie zwykle kojarzą Teslę z kiepskiej jakości samochodami elektrycznymi. Coraz częściej okazuje się jednak, że auta napędzane prądem powodują zmarszczki na czołach także innych producentów. Koncern Volkswagena nie jest tutaj wyjątkiem. Ludzie narzekają zarówno na „zwykłe” VW ID.3, czy też najbardziej imponującego Porsche Taycana. Najwyraźniej problemy dotyczą także Audi e-tron GT.
55-letni menedżer z Bawarii w sierpniu 2021 roku kupił elektryka Audi. Od tego czasu przejechał nim zaledwie 18,5 tysiąca kilometrów, a większość z nich okupiona była naprawdę niemiłymi przeżyciami.
Powodem nie jest jego niechęć do jazdy, ale zawodność. W ciągu ostatniego 1,5 roku właściciel samochodu dostarczył praktycznie wszystkich problemów, jakie możecie sobie tylko wyobrazić. Wcześniej posiadał Teslę Model S, więc miał już doświadczenie z elektrykami, ale Audi przesunęło granicę nawet dalej.
Lista napraw się nie kończy
Mężczyzna wynajął już prawnika i przygotowuje się do trudnej batalii sądowej, z której Audi może nie wyjść zwycięsko. Samochód elektryczny, który wyprodukował, to naprawdę problematyczna rzecz, której właściciel nie chce już nawet widzieć na oczy.
Najpoważniejszym problemem okazało się przełączanie auta w tryb awaryjny. W tym przypadku jego wydajność jest bardzo ograniczona. Wyjątkowo może się to zdarzyć w przypadku samochodów elektrycznych, gdy chcą uniknąć całkowitej awarii układu napędowego lub przedkładają zasięg nad wszystko inne. Jednak według właściciela, jego samochód przechodził w tryb awaryjny praktycznie przy każdym uruchomieniu.
Kolejnym problemem była nawigacja pokładowa, której funkcjonowania „nie można było traktować poważnie”. Kiedy mężczyzna wyruszał w podróż z Bawarii do Brem, system zalecił ładowanie w Duisburgu. Ten jednak w ogóle nie leżał na podanej trasie. Nawet sam proces ładowania okazywał się problematyczny. Co gorsza, regularnie zawodziła klimatyzacja i ogrzewanie kabina.
Elektryki mają duży problem
Pojawiły się także problemy z wstrząsami mechanicznymi. Deska rozdzielcza grzechocze, a uszczelka drzwi odpadła. Złość właściciela jest więc w pełni zrozumiała, zwłaszcza że nawet fachowa obsługa marki nie mogła sobie poradzić z żółtymi kontrolkami na wyświetlaczu, które sygnalizowały obniżone osiągi układu napędowego. Samochód spędził większość swojego życia w serwisie, co i tak nie przyniosło żadnego skutku.
Plotki o samochodach elektrycznych po raz kolejny się potwierdzają. Innymi słowy, koszty ich opracowania i produkcji są ogromne, podobnie jak ich ceny, ale są one dla producentów czymś na tyle nowym, że żadne z nich nie gwarantuje co najmniej akceptowalnej jakości i niezawodności. I te koszty mogą mieć z tym coś wspólnego – zwłaszcza wydatki związane z bateriami są tak wysokie, że nawet marki premium muszą zacząć oszczędzać pod każdym innym względem.