Wszystko zaczęło się w środę, gdy u trzech osób związanych z dwoma zespołami Formuły 1 wykryto podejrzenie koronawirusa. Dziś, w czwartek rano, potwierdzono obecność wirusa COVID-19 u jednego z pracowników McLarena.
Brytyjski zespół z Woking natychmiast ogłosił, że nie wystartuje w Grand Prix Australii. Zespół poinformował władze Formuły 1 oraz FIA, że w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo wszystkich uczestników i nie tylko, podjął decyzję o zrezygnowaniu z udziału rywalizacji.
Wcześniej władze Formuły 1 informowały, że jeżeli choć jedna z ekip nie będzie mogła wziąć udziału w wyścigu, to zawody nie będą mogły się odbyć jako runda mistrzostw świata. Sytuacja jest dynamiczna i pozostaje czekać na kolejne informacje.
Swoje obawy wyraził także urzędujący mistrz świata, Lewis Hamilton. Brytyjczyk był wyraźnie oburzony tym, że cały cyrk Formuły 1 zjawił się w Australii.
Lewis Hamilton: Jestem bardzo zaskoczony, że znajdujemy się tutaj. Uważam, że to świetne, iż wciąż mamy wyścigi, ale dla mnie to szokujące, że wszyscy siedzimy tu w jednym pomieszczeniu. Dzisiaj będzie tu wielu fanów, a reszta świata już reaguje, prawdopodobnie zbyt późno, lecz dowiedziałem się już, iż Donald Trump zamknął granice Stanów dla Europy. NBA podjęło decyzję o zawieszeniu rozgrywek, a F1 jedzie dalej. Widziałem rano Jackiego Stewarta, wygląda na zdrowego i będącego w dobrej kondycji, ale oprócz niego było jeszcze kilka starszych osób. To niepokojące dla ludzi tutaj. To niepokojące również dla mnie.
W świetle wszystkich napływających informacji z Australii rozegranie pierwszej rundy tegorocznych mistrzostw świata wydaje się być wręcz niewykonalne. Wszak wszystkie sportowe aktywności z godziny na godzinę zostają zawieszone – piłkarska Serie A, koszykarska NBA, czy runda Rajdowych Mistrzostw Europy na Azorach.