Kolejna fabryka VW stoi w miejscu
Sytuacja związana z samochodami zaczyna być prawdziwie tragikomiczna. Z jednej strony wrzesień pokazał, jak kruche jest zainteresowanie nimi. Wystarczyło, aby niemiecki rząd zakończył dotacje na zakup elektryków dla firm, aby rynek praktycznie się załamał. Z tego powodu sprzedaż od razu spadła o gigantyczne 73,4%, co musiało mieć swoje odzwierciedlenie na rynku.
To pokazuje jak ważny był/jest niemiecki rynek dla ogólnoeuropejskiej sprzedaży samochodów elektrycznych. A z brakiem dofinansowania dla firm, to już kolejna fabryka, która zatrzymała swoje linie produkcyjne ze względu na brak zainteresowania.
W sierpniu w Niemczech sprzedaż elektryków biła rekordy, a to wszystko właśnie przez zapowiedziane wycofanie dofinansowania. Liczby nie dają więc pełnego obrazu, a wrzesień i październik pokazują, że bez sztucznego kreowania zainteresowania, samochody elektryczne nie są tak atrakcyjne dla klientów.
To nie pierwsze problemy z elektrykami
Problemy dla grupy VW zaczęły się jednak nawet wcześniej. Już latem przez fabryki przewinęła się pierwsza fala zwolnień. Niemiecki gigant wstrzymał produkcję i nie ma się czemu dziwić. Dziś w Niemczech sprzedaje się 6 razy więcej samochodów z silnikiem Diesla niż elektrycznym.
Najważniejsza fabryka elektryków marki znajduje się niedaleko Brukseli. Pod koniec tygodnia kierownictwo zebrało nadzwyczajną radę. Podjęli decyzję, że fabryka wstrzyma produkcję elektrycznego Audi Q4. Powód? Samochodów jest bardzo dużo, ale klientów… już nie do końca. Niemcy nie potwierdzili, jak długo potrwa „zastój”. Z oficjalnej informacji dowiadujemy się jedynie, że „do odwołania”.
Diesel jakieś 6 razy lepszy
W obliczu całej rewolucji elektrycznej, jaką próbuje nam wciskać Unia Europejska, cała ta sytuacja jest tragikomiczna. Pokazuje z jednej strony, że elektryki mają sens tylko wtedy, jeśli ktoś nam do nich dopłaci (i to nie małe pieniądze). Wtedy klienci mają poczucie, jakby ktoś coś im dał za darmo. A z drugiej strony 6-krotnie wyższa sprzedaż Diesla pokazuje, że Niemcy wciąż potrzebują środka transportu, który można zatankować w dwie minuty i jechać w drogę kolejne 1000 plus kilometrów.
Dopóki elektryki nie będą lepsze od silników spalinowych pod względem swojej technologii, ceny, czy kosztów utrzymania, nawet żadne największe dofinansowania nie sprawią, że nagle wszyscy przesiądziemy się na elektryki.