Jeremy Clarkson w tarapatach
60-letni Jeremy Clarkson wypowiedział się na temat zmagań, jakie wywołane są ostatnimi powodziami w Wielkiej Brytanii. Były prezenter Top Gear powiedział, że choć rekordowe opady deszczu są irytujące dla większości ludzi, są „katastrofalne” dla rolników.
Jeremy wyjaśnił, że obserwuje wpływ ekstremalnych warunków pogodowych na swoją ziemię, ponieważ „woda wycieka dosłownie z każdego pora”.
Odnosząc się do problemów finansowych, jakie ten problem stanowi dla rolników, Jeremy Clarkson zauważył: – Nasi szanowni liderzy zdecydowali się zaprojektować zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Tak, aby kosztem farm i rolników, chronić apartamenty w miastach. Czy rolnicy są za to wynagradzani? Ha! Można się uśmiać.
Jeremy Clarkson w swoim stylu znalazł nawet rozwiązanie tego problemu. – Powiedziano mi, że powinienem tamować strumienie wody na mojej farmie na wzgórzu. Woda znajdująca się tutaj nie może dostać się do domów ludzi mieszkających w dole rzeki. A będąc dobrym obywatelem, spędziłem ostatni rok na robieniu właśnie tego.
Woda, wszędzie woda
Wyjaśnił jednak, że napotkał kilka problemów, próbując zatamować strumienie wody pojawiające się na jego farmie. Clarkson przypomniał sobie, że sześć razy próbował zatrzymać tylko jeden strumień.
Opisał też wpływ zwiększonej ilości wody deszczowej na jego farmę. – Widzę już wpływ na moje gospodarstwo. Niedawno zbudowałem małą stodołę. Wszystko wygląda bardzo elegancko, ale w styczniu ponad 3000 galonów wody przedostało się przez system drenażowy. Niedawno przeprowadziłem test przepływu i nie mogłem uwierzyć w wyniki. Latem jednym strumieniem spływało każdego dnia około 2 mln litrów wody. W zeszłym tygodniu obsługiwał pięć razy tyle.
Jeremy Clarkson dodał, że już nie radzi sobie z tymi problemami. Podnoszący się poziom wody generuje ogromne szkody. „Zwykle na farmie jest około 15 małych źródeł wody. Teraz jest jedno duże.”