Wyścigówka, side-scroller oraz survival horror czyli 3 premiery gier
Diesel w opałach, ale elektryki też mają swoje za uszami
Koreanska marka zaprzestała produkcji nowych samochodów elektrycznych – Kona. Jak dotąd najlepiej sprzedający się elektryk marki palił się częściej niż Diesel w BMW. Firma co prawda sprzeda modele, które już zjechały z taśmy produkcyjnej w Korei Południowej, ale… No właśnie.
Jak donosi Yonhap News Agency, Hyundai nadal będzie sprzedawał swój samochód elektryczny za granicą.
– Produkcja samochodów elektrycznych Kona została wstrzymana od marca ze względu na popyt krajowy. A także, by dostosować linię montażową do nowych pojazdów elektrycznych. Firma nadal będzie eksportować samochody Kona na rynki zagraniczne – potwierdził rzecznik Hyundaia.
To nie pierwszy zakaz
Już pierwsze doniesienia o pożarach Kona EV spowodowały spadek sprzedaży w Korei. Hyundai w 2020 roku sprzedał ich zaledwie 8000, co w porównaniu do 10 000 odpowiednio w latach 2018/2019 wygląda blado. Zwłaszcza, że elektryki wyprzedziły już w rankingach samochody z silnikami typu Diesel.
W 2021 jest jeszcze gorzej. Tylko w pierwszym kwartale sprzedaż tego modelu spadła o 40%. Zagraniczna sprzedaż ucierpiała w podobnym stopniu.
Hyundai przymierzał się do zakazu sprzedaży Kona EV już od października 2020, kiedy po raz pierwszy wycofał ten model. Firma początkowo próbowała rozwiązać ten problem przez akcję serwisową, ale ostatecznie przyznała, że trzeba sięgnąć po drastyczne środki, czyli wymianę całego akumulatora.
Chodzi o ogromne pieniądze
To trochę tak, jakbyście wyjechali nowym Volkswagenem Passatem z silnikiem typu Diesel, a po roku dowiedzielibyście się, że potrzeba wymiany całej jednostki. W 100 000 egzemplarzy. Taka akcja może kosztować Hyundaia aż 900 milionów dolarów.
To bardzo niepokojące, choć nie spowalnia koreańskiej firmy w jej elektrycznej ekspansji. Hyundai nie tak dawno wprowadził na rynek model Ioniq 5, który ma wszystkie papiery na to, aby zrekompensować straty związane z Koną.