Ta Skoda to idealna oferta na dzisiejsze czasy
Dziś jeśli chcesz kupić nową Octavię zapłacisz za nią co najmniej 115 000 złotych. Bazowa cena praktycznie niewyposażonej wersji Active podskoczyła niewiarygodnie. Jedynym pocieszeniem może być fakt, że zamiast 3-cylindrowego 1.0 TSI w podstawie dostaniemy przynajmniej solidny 1.5 TSI z czterema cylindrami. Mimo to, jest to dość wysoka kwota. Tym bardziej, że praktycznie nikt nie kupuje Octavii w najtańszej specyfikacji.
Jeśli wymyślisz coś ekstra, cena poszybuje. Wystarczy wybrać zwykły silnik 2.0 TDI z automatem DSG i drugim najtańszym wyposażeniem Ambition, a Skoda policzy nas już ponad 140 000 złotych. I to wciąż nic ekstra, po prostu interesujący, powszechnie akceptowalny pierwszy wybór. Z kolei dwulitrowy RS zaczyna się już od kosmicznych 196 000 zł.
Skoda z poniższych zdjęć kosztuje o całe 150 000 złotych mniej. I nawet jeśli nie jest to RS, to pod względem silnika i wyposażenia mamy tu do czynienia z najwyższą opcją jaką można było kupić w tamtych czasach. A od nowości dzieli ją tylko jeden właściciel, który w dodatku przejechał nią zaledwie 46 000 kilometrów. I nie ma tu żadnej sztuczki – samochód jest w idealnym stanie, był regularnie serwisowany.
Za takie pieniądze nie kupimy nawet Fabii
Nadwozie, wnętrze, bagażnik – to wszystko wygląda jak nowe. Według sprzedawcy pod względem technicznym wszystko jest jak najbardziej sprawne. Jedynym problemem jest to, że mamy do czynienia z 13-letnim samochodem, kiedy Skoda produkowała jeszcze Octavię drugiej generacji.
Ale to wszystko, do czego można się przyczepić, co z pewnością nie czyni tej oferty nieciekawą. Mamy specyfikację na najwyższym poziomie, liftbacka z wyposażeniem Elegance, kilkoma dodatkami i najlepszym silnikiem (poza wersją RS) 1.8 TSI. Pomijając wiek i starszą generację to naprawdę niejeżdżone auto w fajnej wersji za pieniądze, za które nie kupimy dziś nawet nowej Fabii w golasie.