Marcin Zabolski: Wiele osób jest zawiedzionych tym, że straciłeś miejsce w WRC. Jak wyglądają twoje obecne związki z koreańską marką?
Hayden Paddon: Moja sytuacja jest taka, że posiadam przejrzyste, długoterminowe wsparcie Hyundai Nez Zealand, co będzie kluczowym czynnikiem dla naszych przyszłych projektów. Oczywiście najbardziej chciałbym wrócić do WRC i w zasadzie jestem szczęściarzem, mając tak lojalnego partnera jak Hyundai w regionie Azji i Pacyfiku.
MZ: To jednak ogranicza twoje szanse na powrót, ponieważ nie możesz związać się z zespołem innej marki.
HP: Tak, ta lojalność nieco uderza w nasze możliwości w WRC. Naszą jedyną opcją jest Hyundai Motorsport i obecnie jest to skomplikowana sytuacja.
MZ: Domyślam się, że liczysz na to, że nie przedłużą kontraktu z Andreasem Mikkelsenem?
HP: Co oni zrobią lub czego nie zrobią z obecnymi kierowcami to ich decyzja. Ja muszę być po prostu pełen gotowości i przygotowany, jeżeli dostaniemy kolejną szansę. Wiem, że jesteśmy w stanie dostarczyć dobre wyniki, zwłaszcza po tym jak w drugiej połowie roku poczułem się swobodnie w samochodzie nowej generacji.
MZ: Wiemy już, że pojawisz się w nowej serii Global Rallycross Europe, ale czy masz w planie jakieś rajdy w samochodzie R5? Czy WRC 2 lub ERC są jakąś opcją dla ciebie?
HP: Owszem, spróbujemy pojechać jakieś rajdy, gdzie będzie to możliwe. Na razie nie mamy na to budżetu. Gdybyśmy chcieli pojechać w WRC 2 to potrzebujemy miliona dolarów nowozelandzkich (ok. 2,5 mln zł – przyp. red.). Nie mamy ich, więc przyglądamy się temu co jest możliwe. W międzyczasie jestem bardzo podekscytowany GRC i możliwością pozostania w środowisku rywalizacji w Europie.
MZ: Niedawno twój rodzinny biznes – Paddon Rallysport – zmienił siedzibę z Auckland na Cromwell przy torze Highlands Motorsport Park. Czy rozwijając własny zespół myślisz o nabyciu samochodu WRC i wystawianiu go przez własny team?
HP: Ze względu na koszty nie myślę o samodzielnej obsłudze auta WRC. Mam kilka wielkich wizji naszego zespołu, ale krótkoterminowo jesteśmy skoncentrowani na Nowej Zelandii i Australii. Długoterminowo chcemy, aby nasz „Kiwi team” był globalny, ale na to potrzeba pięciu, może nawet 10 lat. W międzyczasie skupimy się na budowaniu silnego zespołu tutaj.