Rząd zabrał się za uszczelnianie przepisów dotyczących aut sprowadzonych spoza UE. Wydziały komunikacji będą żądać od handlarzy i kierowców dokumentów potwierdzających zapłatę VATu, akcyzy i cła w naszym kraju. Wcześniej tego nie robiono, bo źle interpretowano przepisy, co było chętnie wykorzystywane przez handlarzy.
Mechanizm działał tak, że auto np. z USA lub Szwajcarii zamiast sprowadzać bezpośrednio do Polski, oficjalnie najpierw sprowadzano do Niemiec. Wszystko dlatego, że nasi zachodni sąsiedzi nie mają akcyzy i niższy VAT. Przez to po opłaceniu 10% cła oraz tamtejszego VATu auto legalnie wchodziło w obszar celny Unii i w nie musiało już odwiedzać celników w Polsce.
Teraz rząd ma się upominać o niezapłacone podatki, co najbardziej uderzy w obecnych użytkowników takich aut. W najlepszej opcji będzie trzeba zapłacić podatek plus odsetki, w najgorsze nawet 30% wartości importowanego pojazdu.
Obecnie urzędy wiedzą już, że mają żądać dokumentów potwierdzających dokonanie opłat według naszych zasad, więc osoby obecnie kupujące auta z za granicy nie muszą się tego bać. Pozostali muszą jednak sprawdzić stan dokumentów – najszybciej na Platformie Usług Elektronicznych Skarbowo-Celnych (PUESC). Zdaniem ekspertów problem może dotyczyć nawet połowy aut sprowadzonych spoza UE.