Ostatnia dekada w Formule 1 to całkowita dominacja dwóch zawodników: Lewisa Hamiltona i Sebastiana Vettela. Od sezonu 2008, ta dwójka wygrała aż 8 z 10 możliwych mistrzowskich tytułów, podczas gdy każdy z nich ma obecnie cztery takie sukcesy.
32-letni Hamilton wygrał swój pierwszy tytuł w sezonie 2008, po czym dodał kolejne w 2014, 2015 oraz 2017. Młodszy o dwa lata Vettel po raz pierwszy mógł założyć mistrzowską koronę w roku 2010, rozpoczynając jedną z najbardziej spektakularnych serii zwycięstw w historii sportu. Niemiec przodował w klasyfikacji generalnej cztery lata z rzędu, stając się trzecim w historii F1 kierowcą, który wygrał 4 lub więcej tytułów z rzędu.
Jedyne tytuły, które nie wpadły w ręce powyższych zostały rozdane w 2009 i 2016 roku, kiedy to na najwyższym stopniu podium znaleźli się odpowiednio Jenson Button i Nico Rosberg.
Po raz pierwszy w całej historii królowej sportów motorowych, do nowego sezonu przystąpi dwóch kierowców z czterema tytułami na swoim koncie. Zwycięzca tej batalii awansuje w rankingu wszechczasów na drugie miejsce ustępując już tylko Michaelowi Schumacherowi, który wygrywał 7-krotnie. Czy któremuś z nich uda się dokonać tej sztuki? A jeśli tak, to na kogo lepiej postawić swoje pieniądze?
W ostatnich latach dominującą siłą był oczywiście zespół Mercedesa, który sięgnął po cztery z rzędu tytuły mistrza wśród konstruktorów i kierowców. Nie możemy jednak zapomnieć o tym, że Ferrari w sezonie 2017 osiągnęło najlepsze wyniki od 2008, wygrywając pięć wyścigów i kończąc sezon z dwójką ich kierowców w top 4 klasyfikacji. Wicemistrzostwo zdobyte w 2017 roku może być tylko zapowiedzią dalszej poprawy.
Choć włoska stajnia wydaje się wracać na właściwe tory, podobnie jak forma Sebastiana Vettela, ich rywale z Mercedesa zapewne nie spoczną na laurach, a nawiązanie równej walki z Lewisem Hamiltonem nie wydaje się być na tę chwilę realną możliwością.
Po zdobyciu trzech tytułów w ostatnich czterech latach to Hamilton będzie zdecydowanym faworytem do sięgnięcia po piąty mistrzowski tytuł. Choć nie możemy z góry wykluczyć w tej walce Vettela, wydaje się, że to Hamilton jako pierwszy z tej dwójki dopisze do swojego dorobku piąty mistrzowski tytuł.
Kolejnym argumentem przemawiającym za Mercedesem jest fakt, że w jego szeregach nie doszło do większych zmian personalnych. Zespół z Maranello opuścił niedawno inżynier wyścigowy Kimiego Raikkonena – David Greenwood. Ferrari wciąż nie podjęło decyzji, kto zastąpi Greenwooda. Co więcej, były szef operacyjny, który wydawał komendy bezpośrednio z pitwall – Diego Ioverno – nie będzie już jeździł z zespołem na wyścigi i obejmie stanowisko w fabryce.
Tagi: F1, Ferrari, Vettel, Mercedes, Hamilton