Przypomnijmy, że po Rajdzie Koszyc na załogę Grzyb/Hundla został złożony protest. Główni konkurencji Polaków ekipa braci Melicharków zakwestionowała zgodność z regulaminem tylnego zawieszenia w Fordzie Fiesta WRC. Pomimo odwołania Grzyb został wykluczony z zawodów i tym samym stracił tytuł mistrza Słowacji. – Ciężko ocenić całą tę sytuację jednoznacznie – z jednej strony, wykluczenie było słuszne, ponieważ część rzeczywiście pochodziła ze starszego modelu Fiesty. Element był stworzony przez Riegera dla M-Sportu, a Erik Wevers kupił samochód już z zamontowaną częścią. Homologowany element był dokładnie taki sam, ale na zewnętrznej obudowie miał dwa malutkie wgłębienia, widoczne na zdjęciu w homologacji – łumaczył Grzyb w rozmowie z Magazynem Rajdowym WRC. – Na Rajdzie Presov po raz pierwszy zwrócono na to uwagę. Po konsultacji główny komisarz FIA, Jerome Touquet zaakceptował część i rozumiał, na czym polega rzecz. Poza tym FIA zwykle w takich przypadkach staje po stronie kierowców, jeśli wie o takiej sytuacji wcześniej. Dlatego też po całej aferze staraliśmy się uzyskać jakieś stanowisko od FIA w tej sprawie, jednak otrzymaliśmy odpowiedź, że Rajd Koszyc jest krajowym czempionatem, który nie wchodzi w skład mistrzostw Europy czy świata, dlatego tą sprawą ma zająć się krajowy związek. Podczas Rajdu Presov komisarz wszystko zaakceptował i jechaliśmy tak cały sezon, o czym wiedział Melicharek i czekał do końca, aby nas wykluczyć. Decyzja komisarza była bardzo niejasna, wynikało z niej, że zostaliśmy wykluczeni za jedno, a w uzasadnieniu opisywane było zupełnie coś innego – dodał.
Całą rozmowę z Grzegorzem Grzybem przeczytacie w nowym 174 numerze Magazynu Rajdowego WRC, który ukaże się już w piątek.