Dyskusja zaostrzyła się zwłaszcza po Frankfurt Motor Show, na którym ujawniono BMW Concept 4, w którym uwagę przyciąga przede wszystkim przedni wlot powietrza. W podobnym schemacie zaprojektowano elektrycznego SUV-a iNext, który dodatkowo ostatnio zaliczył nawet seksskandal. Szef designu BMW dostrzega ile emocji towarzyszy najnowszym projektom, ale nie zamierza poddawać się hejterskim opiniom.
Adrian van Hooydonk dla brytyjskiego „Autocar”: Nie jestem psychologiem, ale wiem, że BMW to marka, która ma nie tylko klientów, ale i fanów. Znają całą naszą historię projektowania oraz posiadają w tym zakresie zdecydowane opinie. Nie uważam tego za złe, ponieważ to oznacza, że mamy z nimi więź emocjonalną. Rozumiem, że między fanami może dojść do dyskusji, ponieważ pokochali to, co do tej pory zrobiliśmy. Jednak jako firma musimy iść na przód.
Zdaniem projektanta radykalna modyfikacja wyglądu była konieczna, jeżeli BMW chciało zachować unikatowość względem konkurencji. Właśnie temu miało służyć agresywne powiększenie rzucających się w oczy elementów, które stanowią bodziec rozpoznawalności marki z Bawarii.
Adrian van Hooydonk: Gdy tylko staniesz w bezruchu, stajesz się łatwym celem. Rynek jest teraz bardziej konkurencyjny niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak najtrudniejszą rzeczą do zrobienia jest wprowadzenie zmian, gdy odnosisz sukcesy. Lecz jeśli już ich nie masz, ludzie natychmiast zwracają uwagę na konieczność zmian, ale wtedy jesteś już w trybie paniki.
Tego nie można odzobaczyć. Absurdalnie duży grill BMW X7 wsadzony do BMW E30