Pożegnalny występ francuskiej ekipy rozpoczął się obiecująco od pole position Sébastiena Buemiego. Zwycięzca największy liczby wyścigów Formuły E w historii w tym sezonie ani razu nie stanął na najwyższym stopniu podium. Walkę o mistrzostwo uatrakcynił fakt, że Sam Bird (DS Virgin) rozpoczynał wyścig z 14. pola, a lider punktacji z ostatniego po anulowaniu czasów zespołu Techeetah za przekroczenie dopuszczalnej mocy.
Pierwszy wyścig padł łupem ustępującego mistrza Lucasa Di Grassiego, który razem z Danielem Abtem ustrzelili dublet dla Audi. Buemi finiszował trzeci. Vergne systematycznie odrabiał straty i ostatecznie wspiął się na piąte miejsce za Toma Dillmanna (Venturi). Francuzowi pomógł kolega z Techeetah, André Lotterer, który przepuścił Vergne’a, co przy dziewiątym miejscu Sama Birda oznaczało już tytuł mistrzowski.
Do niedzielnych zmagań z pierwszego pola ponownie ruszał Buemi, który w kwalifikacjach pokonał duet Techeetah – Lotterrera i świeżo upieczonego mistrza Vergne’a. W drugim rzędzie Sparka Audi ustawił Abt, który razem z piątym Di Grassim (rozbił się podczas Super Pole) walczyli z poprzedzającymi ich kierowcami o triumf w klasyfikacji zespołowej.
Kluczowy dla losów tej rywalizacji był start, podczas którego André Lotterer zaliczył falstart i otrzymał karne 10 sekund. Mimo tego, że mistrzostwo kierowców zwycięstwem przypieczętował Jean-Éric Vergne, to podium dzielił z Lucasem Di Grassim (tym razem wicemistrzem) i Danielem Abtem. Dopiero dziewiąte miejsce Lotterera sprawiło, że Audi wyprzedziło Techeetah o 2 punkty. Sébastien Buemi zakończył sezon bez wygranej, dojeżdżając w ostatnim wyścigu na czwartym miejscu. Szwajcar jest typowany na lidera ekipy Nissan Nismo, który zastąpi francuską markę w Formule E od następnego sezonu.
Kolejny sezon Formuły E wystartuje 15 grudnia w Arabii Saudyjskiej. Wydarzeniem będą bolidy drugiej generacji, których podwozia ponownie zostały przygotowane przez Spark Racing Technology. Pojazdy będą miały do dyspozycji nawet 250 kW mocy, system halo oraz wystarczającą ilość energii, aby jednym egzemplarzem przejechać cały wyścig, bez zmiany bolidu w pit-stopie. Dostawcą opon nadal będzie Michelin, którego wyczynowy produkt dla serii (z racji lokalizacji większości torów na ulicach miast) jest wizualnie mocno zbliżony do drogowej wersji Michelin Pilot Sport 4S.