Zespół z Maranello wydaje się być najlepiej przygotowany do wyścigu w Australii, jednak na zakończonych w piątek testach w Barcelonie nie obyło się bez problemów. Model SF90 miał kilka drobnych usterek, a na sam koniec został rozbity przez Sebastiana Vettela.
Jak się później okazało, nie była to wina niemieckiego kierowcy. Na nagraniu ze zdarzenia widać, że w jego samochodzie doszło do awarii felgi, przez co stracił całkowicie kontrolę nad bolidem. Po wypadku Ferrari wydało oświadczenie, że felga została uszkodzona przez jakiś element znajdujący się na torze. Włosi postanowili więc jeszcze przyjrzeć się sprawie, aby zminimalizować ryzyko podobnej sytuacji w przyszłości.
Mattia Binotto, szef Ferrari: Sprawdziliśmy wszystkie dane, by znaleźć przyczynę tego problemu. Wierzymy, że problem z felgą wystąpił dlatego, że została ona zniszczona przez obcy obiekt, gdy jeździliśmy po torze. To coś, czego nie można uniknąć. Całe zdarzenie było bardzo pechowe. Z naszej strony to najlepsze wytłumaczenie, jakie obecnie mamy. Musimy jednak przeanalizować dane skrupulatniej i spróbować znaleźć potencjalne problemy. W zeszłym roku testy były trudne przez pogodę. Teraz było inaczej, mieliśmy słońce i dobrą temperaturę. Pojawiły się jednak problemy z niezawodnością oraz wypadek Seba w zakręcie nr 3. Nasz program nie został zrealizowany tak jak sobie tego życzyliśmy. Myślę, że walka będzie zacięta. Nie jesteśmy jeszcze gotowi na Melbourne, ale mamy kilka dni. Wiele rzeczy należy jeszcze zrobić.