Niemal każdy kto mieszka w tej w miejscowości usytuowanej w regionie Nadrenia-Platynat ma coś wspólnego z wyścigami. I nie tyle chodzi tu o tor Nurburgring, gdzie wyścigi odbywają się między wiosną a jesienią i tylko w weekendy. Nie – życie tamtejszych mieszkańców poddane jest rytmowi liczącej ponad 20 kilometrów tzw. Północnej Pętli czyli po prostu Nordschleife. To bodaj najsłynniejszy kawałek asfaltu zlokalizowany wśród bujnych lasów w Górach Eifel, gdzie każda osoba mająca w sobie motorsportową żyłkę może spróbować swoich umiejętności.
Typowy piątkowy wieczór w okolicach Nordshleife. pic.twitter.com/PwgtKKbcjH
— Wojciech Garbarz (@wojgar) July 23, 2016
Dzięki temu do wsi Nurburg poza okresem zimowym ściągają tłumy ludzi, dla których wyścigi stanowią sens życia. Podobnie jest wśród lokalnej społeczności – w Nurburgu każdy prowadzi albo pensjonat, albo knajpę (lub obie te rzeczy na raz), których ściany przyzdabiają setki zdjęć z autografami byłych mistrzów.
Co ciekawe, w środku tej wsi, którą można przebiec w kilka minut znajduje się okazały salon BMW, w którym naczelne miejsce zajmują modele opatrzone literką „M”. Zresztą w Nurburgu jeżeli spotykamy BMW, to zwykle M-ki, jeżeli Mercedesy to zazwyczaj z AMG, nie brakuje tu Ferrari i Lamborghini. Takie obrazki są po prostu na porządku dziennym.
Bardzo ciekawy jest również Hotel Dorint od lat stanowiący charakterystyczny punkt Nurburgringu. Nie jest to z pewnością 5-gwiazdkowy Hilton czy inny Sheraton, ale wcale taki być nie musi. Jego niewątpliwym autem jest lokalizacja. To prawdopodobnie jedyne miejsce na świecie, gdzie prostą startową można oglądać popijając piwo na pokojowym tarasie. OK – być może podobnie jest w przypadku toru Yas Marina w Abu Dhabi, ale przyznać trzeba, że to już zupełnie inny klimat.
Nurburgring i Nordschleife to esencja wyścigów – jedno z najważniejszych, o ile nie najważniejsze tego typu miejsce na świecie, z którym równać się może jedynie belgijskie Spa czy słynne Le Mans, które tak naprawdę żyje tylko raz w roku w połowie czerwca. Na niemieckim torze i przede wszystkim jego okolicach to życie tętni niemal przez cały rok i nikomu nie przeszkadza, że od niedawna ten obiekt jest w rosyjskich rękach.