Tom Putt oraz Nikki Willis zostali znalezieni martwi w Fordzie Fiesta ST. Jak się okazuje – przyczyną zgonu było zatrucie tlenkiem węgla, do którego doszło po niepoprawnie wykonanej przeróbce wydechu.
Młody kierowca postanowił ,,podkręcić” dźwięk swojego samochodu. Z wydechu wyciął katalizator, zrobił w nim oraz w masce dziurki. Jak wynika ze śledztwa, odległość między silnikiem a wydechem była tak mała, że wszystkie trujące dymy pozostawały w samochodzie.
Stężenie tlenku węgla w momencie zdarzenia przewyższało normy prawie 1000-krotnie. Według śledczych, na tak tragiczne zakończenie historii wpływ miały też stosunkowo niska temperatura oraz opady deszczu.
Koroner podczas wtorkowej rozprawy w sądzie w Chelmsford stwierdził, że zgony obu nastolatków były wypadkiem i nie stwierdził niczyjej winy. Detektyw, Inspektor Kirby powiedział później, że Tom był doświadczony w tego rodzaju przeróbkach i, że pracował już Fordem od ponad roku. Tego typu usprawnienia nie były dla niego czymś nowym.
Życie po raz kolejny dało nam bardzo cenną lekcję. Do każdej pracy, w szczególności przy samochodzie należy podchodzić z zachowaniem szczególnej ostrożności, a przy wszelkiego rodzaju przeróbkach przemyśleć, czy są one warte potencjalnych konsekwencji.