Przebieg rozegranych w nocy kwalifikacji wskazywał na to, że Ferrari chce sprawić w Japonii ogromną niespodziankę. Przypomnijmy, czasówka została przeniesiona na niedzielę, godzinę 3:00 czasu polskiego ze względu na szalejący u wybrzeży Japonii tajfun Hagibis.
W kwalifikacjach najlepszym wynikiem popisał się Sebastian Vettel, drugie miejsce zajął Charles Leclerc co już po części było niespodzianką. Suzuka w ostatnich latach była bowiem królestwem Mercedesa i Scuderia mogła wyłącznie pomarzyć o takich wynikach. Tym razem było jednak inaczej.
Niestety dla włoskich kibiców, wyścig po raz kolejny nie poszedł po myśli Ferrari. Tifosi musieli przecierać oczy ze zdumienia już po starcie. Nagle atomowym startem popisał się Valtteri Bottas, a Charles Leclerc uderzył w atakującego go Maxa Verstappena. Po kilku okrążeniach z pierwszego rzędu nic już nie zostało – Leclerc był daleko z tyłu po wymianie przedniego skrzydła, a na zdecydowanym prowadzeniu w wyścigu znajdował się Bottas.
Sam wyścig to głównie walka strategów. Podczas kiedy wydawało się, że wszyscy kierowcy pojadą na jeden pit stop, nagle okazało się, że jednak wszyscy jadą na dwa, a Leclerc zaliczył nawet trzy. W końcówce wyścigu Bottas był już bezpieczny, natomiast o drugie miejsce zaciekle walczyli Vettel i Hamilton. Ostatecznie górą z tej walki wyszedł Niemiec.
Tuż za podium znalazł się Alex Albon z zespołu Red Bulla. On może być zadowolony ze swojego tempa, podobnie zresztą jak Carlos Sainz, który skompletował pierwszą piątkę. Za nim znalazło się miejsce dla Charlesa Leclerca, dalej byli Daniel Ricciardo, Pierre Gasly, Sergio Perez oraz Nico Hulkenberg, który zamknął punktowaną dziesiątkę. Robert Kubica zajął 19., czyli ostatnie miejsce.
Dzięki pozycjom 1. i 3. Mercedes sięgnął po kolejne, szóste już z rzędu mistrzostwo świata wśród konstruktorów. Zdecydowanym liderem mistrzostw świata w klasyfikacji kierowców jest oczywiście Hamilton. On pewnie zmierza po swój szósty tytuł.