WRC: Jak się czujesz po swoim debiucie w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski?
Mikołaj Marczyk: Czuję się naprawdę bardzo dobrze, jestem zadowolony i szczęśliwy. Celem i głównym wyzwaniem w debiucie było ukończenie rajdu i to się udało. Również tempo jazdy moim zdaniem w kilku momentach było bardzo przyzwoite, więc samopoczucie jest dobre. Na ten moment wydarzenia ze Świdnicy zostawiam jednak z tyłu głowy. Za 2 i pół tygodnia startuje mój pierwszy rajd szutrowy w życiu i w tym momencie najbardziej skupiam się właśnie nad aspektem przygotowań do tej imprezy.
WRC: Z wielu stron środowiska rajdowego słychać głosy, że jesteś idealnym kandydatem na przyszłego mistrza Polski. Jak czujesz się z takimi określeniami?
MM: Ze względu na to, ile składowych łączy się na tytuł mistrza Polski, uważam, że na razie jest zdecydowanie za wcześnie na takie rozważania. Nie można określić i jednoznacznie stwierdzić, że takiego tytułu nie zdobędę, ale nie można też powiedzieć, że to się na pewno stanie. Na ten moment wszyscy musimy patrzeć jak moja przygoda będzie się rozwijała. Był moment, w którym obawiałem się, czy tak naprawdę odnajdę się w tym wielkim świecie rajdów. Wcześniej jeździłem po lotniskach, po torach, później tylko kilka rajdów okręgowych – to zupełnie co innego niż rajdy mistrzostw Polski. Na szczęście okazało się, że nie ma żadnego problemu i bardzo mnie to wciągnęło. Na pewno będę pracował, aby zajść jak najdalej. Jakie będą tego efekty? Na to musimy poczekać.
WRC: Jesteś teraz kierowcą fabrycznym Subaru Poland Rally Team. Jak bardzo jest to dla Ciebie komfortowe, jak wielki to przeskok z jeżdżenia prywatnego?
MM: Obie sprawy są zupełnie nieporównywalne. Na ten moment dla mnie to abstrakcja. W ubiegłym roku musiałem sam wieźć samochód lawetą na rajd. Później robiliśmy zapoznanie, mechanicy to w większości byli nasi znajomi, jeśli coś się zepsuło, to zdarzały się sytuacje, że pożyczaliśmy części od innych załóg w parku serwisowym aby tylko ukończyć rajd. Rzadko zdarzały się imprezy w ubiegłym roku, kiedy miałbym zupełnie sprawną rajdówkę. Zawsze były jakieś kłopoty. Tutaj, w SPRT nie ma kompletnie żadnego tematu związanego z samochodem. To jest wyjątkowa sytuacja dla mnie, wszyscy wiemy, że motorsport to taka dziedzina, w której zdarza się mnóstwo awarii. W Subaru wszystko jest przygotowane tak absolutnie perfekcyjnie, że uważam, że jedynym słabszym elementem jestem tutaj ja. To o tyle dobre, że w żadnym stopniu nie zaburza to mojego rozwoju. Jeśli zdarzały by się problemy, byłbym wstrzymany. W tej sytuacji, w której jestem teraz, wszystko działa perfekcyjnie i mogę skupić się tylko i wyłącznie nad poprawą moich umiejętności. Niesamowity komfort polega też na tym, że na samym rajdzie mogę zająć się bardzo uważnie samą jazdą. Robimy szczegółowe zapoznanie z trasą, możemy przeanalizować onboardy, przekształcać opis i nie istnieje dla nas żaden temat poza tym. Na mistrzostwach Śląska musiałem zajmować się wszystkim. Od początku były obawy – czy samochód dojedzie na rajd, czy pozytywnie przejdzie badanie kontrolne – gdzie muszę przyznać się, że za dobrze się na tym nie znam, a tam trzeba samochód obronić, wykazać wszystkie homologacje itp. Z tego względu mój debiut w RSMP nie był aż tak trudny, biorąc pod uwagę doświadczenia z mistrzostw Śląska.
WRC: Jakie jest Twoje największe motorsportowe marzenie?
MM: Moja odpowiedź na to pytanie może być zupełnie inna, niż większość ludzi by oczekiwała. Moim największym marzeniem jest to, żeby mieć szansę jeździć w takiej serii rajdowej, na jaką będę zasługiwał moimi umiejętnościami. Jeżeli szczytem moich możliwości i umiejętności będzie RSMP, to chciałbym jeździć właśnie w mistrzostwach Polski. Jeżeli kiedyś okaże się, że będę wykraczał ponad tę serię, to moim marzeniem jest jazda w mistrzostwach Europy. Wszędzie moim celem będzie nauka rajdów, odcinków i przekładanie tego na dobre wyniki. Jeśli kiedykolwiek zdarzy się tak, że mój poziom będzie predysponował mnie do startów w mistrzostwach świata, to oczywiście – to marzenie jeździć w takiej serii. Na ten moment, niezależnie od tego który będzie to etap, praca do wykonania jest podobna. Muszę nauczyć się szutrów, muszę poznać specyfikę rajdów. Najważniejsze jest to, że na ten moment ja nie muszę się określać, nie muszę wybierać w którym kierunku iść. Uważam, że rozwój na trasach mistrzostw Polski jest dla mnie właściwy, ponieważ właśnie tutaj, w kraju mam jeszcze bardzo dużo do nauczenia i za szybkie wyjście na zbyt głębokie wody, kiedy nie umiem jeszcze pływać po swoich, nie było by zbyt rozsądne.
Za dalszy rozwój kariery mocno trzymamy kciuki. Rajd Gdańsk Baltic Cup wystartuje 27 maja.