Ów sposób polega na wzmocnieniu fal z bezprzewodowego kluczyka specjalną aparaturą. Przykładowo, gdy pozostawiliśmy pilot do auta na komodzie przy oknie, to złodzieje mogli przechwycić sygnał z kluczyka i zwiększyć jego zasięg, aby otworzyć i odpalić samochód, stojący na podjeździe.
Już w 2016 r. niemieckie ADAC zwróciło uwagę na to kłopotliwe zjawisko. Badania przeprowadzone przez brytyjskie RAC wykazały, że liczba tego typu przestępstw stale rośnie. Rok temu producent samochodów klasy premium, Jaguar Land Rover zaimplementował w komputerach pokładowych sprawdzanie czasu, w jakim pilot komunikuje się z samochodem (jeżeli kluczyki znajdują się blisko auta, to jest on odpowiednio krótki).
Wciąż jednak brakowało rozwiązań dla użytkowników bardziej powszechnych samochodów. Z pionierskim rozwiązaniem wyszedł Ford, który wprowadził czujnik ruchu w bezprzewodowych kluczykach dla modeli Fiesta i Focus. Jeżeli sensor przez 40 sekund nie wykryje zmiany położenia, to pilot przechodzi w stan uśpienia.
Z nowego zabezpieczenia mogą skorzystać także ci, którzy już wcześniej nabyli Fiestę lub Focusa obecnej generacji. W Wielkiej Brytanii zamiennik pilota z czujnikiem ruchu kosztuje 65 funtów (ok. 320 zł) do Fiesty lub 72 funty (ok. 355 zł) do Focusa. Sporną kwestią pozostaje fakt, czy takie oczywiste zabezpieczenie przed kradzieżą nie powinno być obowiązkową akcją serwisową bez kosztów dla klienta.
Tak czy inaczej Ford uprzedził konkurencję, która w najbliższym czasie powinna zastosować to lub inne rozwiązanie przeciwwłamaniowe. Zmobilizowanie pozostałych producentów wkrótce może oznaczać przynajmniej poważne ograniczenie złodziejskiego procederu „na walizkę”.
Posiadaczom starszych samochodów na razie pozostało korzystanie ze sprawdzonych sposobów. Takim jest chociażby zakup ekranowanego etui (działającego jak klatka Faradaya). Jest też metoda „na garnek”, czyli przechowywanie pilota w metalowym pojemniku (np. właśnie w garnku), ponieważ metal nie przepuszcza fal radiowych.