W „RX” wierzą także duże globalne marki Monster Energy i Red Bull, które od lat są głównymi sponsorami największych na Świecie cyklów – FIA World Rallycross Championship oraz Global Rallycross Championship.
Na czym więc polega fenomen dyscypliny, która jeszcze 2-3 lata temu była bardzo słabo znana przez większość fanów motorsportu w Polsce, a obecnie przyciąga mistrzów świata z WRC czy F1, wielkich sponsorów oraz miliony widzów na całym świecie? Zdaniem wielu ekspertów jest to odpowiedź na współczesne potrzeby informacyjne ludzi, a szczególnie młodzieży.
Media społecznościowe promują krótkie, zwięzłe i bardzo atrakcyjne formy komunikatów – i taki jest też rallycross – kilka wyścigów w ciągu weekendu, każdy po zaledwie kilka okrążeń, bezpośrednia, ostra rywalizacja pomiędzy samochodami, zderzenia, widowiskowe pojedynki i przepychanki, a całość można oglądać jak na tacy z trybun wokół toru albo na żywo w telewizji i internecie.
Wzrost zainteresowania taką formą wyścigów pokazują dane IMG, brytyjskiej firmy posiadającej prawa do transmitowania FIA World Rallycross Championship (WRX). Oglądalność tego cyklu wzrosła w 2014 roku o 550% w stosunku do 2013, a obecnie rośnie o ok. 200-300% z sezonu na sezon. To wszystko w czasach, kiedy włodarze dwóch innych czołowych dyscyplin motorsportu, F1 i WRC, zastanawiają się co zrobić, aby ratować spadającą popularność.
Pojedynki gwiazd motorsportu
Rallycross to bodajże jedyna dyscyplina, w której możemy zobaczyć bezpośrednie pojedynki mistrzów Świata i czołowych kierowców z różnych innych odmian motorsportu, przy których kontakt i przepychanki są wręcz mile widziane. Obsada WRX czy Global Rallycross Championship już teraz robi wrażenie – nazwiska jak Block, Solberg, Loeb, Scheider, Button mówią same za siebie. Wciąż jednak pojawiają się kolejni utytułowani sportowcy, którzy bardzo pozytywnie wypowiadają się o tej formie ścigania. O przejściu do RX mówił po zakończeniu kariery w F1 Nico Rosberg, od czasu do czasu można też usłyszeć coś podobnego z ust Kimi Raikkonena.
Podsumowanie sezonu 2016 WRX:
Jako Polska, w zawodach szczebla przynajmniej mistrzostw Europy, mamy w tej dyscyplinie obecnie jednego reprezentanta – Martina Kaczmarskiego, który swoją przygodę z rallycrossem rozpoczął w 2015 roku od jazdy w klasie RX Lites, w 2016 jeździł już w mistrzostwach Europy w najmocniejszej klasie Supercars Fiestą ST RX. Obecnie zaś przygotowuje się do startów w rundach mistrzostw Świata (WRX).
– Nie ukrywam, że rallycross od dawna siedział mi w głowie. Droga do niego była jednak długa i dosłownie wyboista, bo wiodła przez rajdy terenowe. W 2015 roku pojawiła się okazja startów, spróbowałem i… się zakochałem. Totalnie połknąłem bakcyla. Naprawdę nigdy tak dobrze nie bawiłem się za kierownicą, nawet kiedy wyniki były trochę gorsze. Bezpośredni kontakt z samochodami rywali na pełnej prędkości to niesamowita adrenalina. A wszystko to w niesamowicie atrakcyjnej oprawie, często z dziesiątkami tysięcy kibiców wokół toru, który dosłownie wrze od emocji – wyjaśnia Martin Kaczmarski.
Rallycross okiem zespołu Martina:
Jeszcze kilka lat temu w rallycrossie na najwyższym szczeblu startował też Krzysztof Skorupski, któremu w 2012 roku udało się zdobyć tytuł wicemistrza Europy w klasie Super1600, a w 2014 roku zająć 4. miejsce w zawodach mistrzostw świata klasy Supercars w Finlandii, co do tej pory stanowi najlepszy wynik Polaka w tej dyscyplinie.
Film z wyścigu Krzysztofa Skorupskiego:
Za kierownicą bestii
Mówiąc o rallycrossie nie można zapomnieć o pojazdach, którymi ścigają się zawodnicy. Wyglądem bardzo przypominają auta znane z odcinków specjalnych rajdów WRC. W środku to już jednak zupełnie inna konstrukcja. W najmocniejszej, flagowej klasie Supercars wszystkie samochody mają po około 600 koni mechanicznych i przyśpieszają od 0 do 100 km/h na poziomie 1,8-2 sekund, czyli szybciej, niż bolidy F1. Do legendy przeszedł już słynny pojedynek Kena Blocka w rallycrossowej Fieście przeciwko Lewisowi Hamiltonowi w bolidzie F1. Cały pojedynek wygrał oczywiście bolid F1, ale na prostej startowej Fiesta zostawiła go w tyle.
F1 vs RX Supercar:
Renesans polskiej sceny
W Polsce rallycross też rozwija się coraz prężniej. W 2016 roku do kalendarza wróciły Mistrzostwa Polski Rallycross (PRX), a już w 2013 zawodnicy ścigający się w tej dyscyplinie, nie chcąc pogodzić się ze świadomością, że w Polsce nikt nie był zainteresowany organizacją tego typu zawodów powołali do życia cykl Rallycross Cup. W PRX można obecnie zobaczyć takich kierowców jak Tomasz Kuchar czy Łukasz Zoll, a liczba uczestników systematycznie rośnie.
Podsumowanie sezonu PRX 2016:
Widowiskowe show
O udziale w RX przychylnie myślą nie tylko kierowcy. Rośnie liczba krajów i torów, które chcą mieć u siebie rundę mistrzostw Świata lub Europy mając świadomość prestiżu i potencjału, jaki drzemie w rozwoju tej dyscypliny. Jako jeden z najlepszych tego typu przykładów z ostatnich lat można wskazać Łotwę i tor Bikernieku Trase w Rydze. Do niedawna raczej zapuszczony obiekt, od 2016 roku, dzięki bezpośredniemu zaangażowaniu rządu Łotwy, koncernu naftowego Neste i łotewskiej organizacji motorsportowej znalazł się w kalendarzu mistrzostw Świata (WRX) i zebrał same przychylne opinie zawodników i organizatorów cyklu.
Otwarcie nowego toru w Rydze z udziałem premiera Łotwy:
Coraz więcej krajów i organizacji motorsportowych zdaje sobie sprawę, że ta niezwykle widowiskowa dyscyplina, która jest dużo bardziej dostępna dla fanów, niż na przykład rajdy płaskie jest doskonałą okazją do przyciągnięcia do swojego kraju sportu najwyższego szczebla, a co za tym idzie zainteresowania mediów i sponsorów. W Polsce bardzo dużym potencjałem (na razie niezagospodarowanym) dysponuje tor w Słomczynie pod Warszawą – niedawno przebudowany, przy pewnym wsparciu mógłby stać się jedną z bardziej atrakcyjnych aren rallycrossowych w Europie. Należy więc mieć nadzieję, że dalszy rozwój polskiego cyklu PRX oraz występy polskich kierowców na arenie międzynarodowej przyczynią się do jeszcze mocniejszego rozwoju rallycrossu w kraju nad Wisłą. Być może pewnego dnia polska runda mistrzostw świata z udziałem polskich kierowców w czołówce nie będzie już tylko marzeniem.