19 kwietnia Minister Młodzieży i Sportu Bułgarii, Krasen Kralew wydał AFB oficjalną licencję na organizację imprez sportów motorowych oraz wszelkiej administracji z tym związanej. Szef nowej federacji, Kamen Michaiłow zobowiązał się respektować wszystkie licencje zawodników wydane przez BFAS przed 18 stycznia, w przypadku zapisania się do BFA do końca maja. Za aktualne odpowiedniki nie będzie trzeba wnosić opłaty.
Jak do tego doszło?
W Bułgarii, trochę jak w Polsce, od dawna narzekało się na skostniały, „betonowy” system w zarządzaniu federacją. Jednym z punktów zapalnych był ubiegłoroczny 49. Rajd Bułgarii. Impreza omal się nie odbyła. BFAS nie utrzymała związkowego budżetu na najważniejszą imprezę roku, a zawody odbyły się tylko dzięki zaangażowaniu uczestników. Po tej sytuacji w środowisku nastał bunt, ponieważ nikt nie wyobrażał sobie tamtej władzy podczas tegorocznej, jubileuszowej 50. edycji Rally Bulgaria (10-11 maja).
Po wielu zakulisowych rozmowach, 18 stycznia BFAS wypowiedziano licencję na organizację sportów motorowych w Bułgarii. Zrobił to pozarządowy SBA (pol. Bułgarski Związek Kierowców), który jest jedynym przedstawicielem kraju w FIA (ani BFAS, ani AFB do niej nie należą, to struktury działające na rzecz SBA – przyp. red.).
Pozbawiona praw federacja kierowana przez Władimira Iliewa miesiącami zapewniała, że otrzyma wizę od SBA. Jednak decyzja ministerstwa w praktyce zamyka możliwość funkcjonowania BFAS w sporcie. Organizatorzy zbliżającego się 50. Rajdu Bułgarii spodziewają się pewnych form sabotażu ze strony upadłej federacji, ale liczą na zjednoczenie środowiska.
Kamen Michaiłow, szef AFB: Chcę was zapewnić, że w Bułgarskiej Federacji Samochodowej jesteśmy zaangażowani całym sercem. Rozpoczęliśmy prace nad powrotem sportu motorowego do miejsca, na które zasługuje.
Czy w Polsce też tak można?
Nie jest to do końca takie proste. Polski Związek Motorowy nie zleca żadnej odrębnej organizacji opieki nad sportami motorowymi. Na przeszkodzie mogłaby stanąć FIA, której nie będzie spieszyć się z pozbawieniem członkostwa PZM.
Z drugiej strony to Ministerstwo Sportu i Turystyki mogłoby mianować odrębną strukturę do zajmowania się sportami motorowymi. Wymagałoby to raczej konsolidacji środowiska nie tylko rajdowego, ale i wyścigowego czy żużlowego. To obecnie wydaje się kompletnie nierealne.
Zdjęcie główne: Media4U