Długość dzisiejszego odcinka specjalnego wyniosła 429 km. Zmienił się charakter trasy. Zaczynają dominować skaliste i piaszczyste powierzchnie, uczestnicy wspinali się na wysokość ponad 4000 m.n.p.m
– To pierwszy dzień maratonu. Maraton w maratonie – tak to można nazwać. Po dzisiejszym finiszu nie możemy korzystać z pomocy mechaników. Po powrocie na biwak zostawimy naszą Toyotę Hilux w zamkniętym parku i odbierzemy ją jutro przed startem. W taki oto sposób organizatorzy starają się dla zawodników o trudniejsze warunki w najtrudniejszym rajdzie świata – mówi Benediktas Vanagas.
– Samochód będzie musiał przetrwać dwa dni bez żadnej interwencji mechaników, w sumie około 800 km. Będzie to duże wyzwanie dla nas, żeby oszczędzać nasze auto. Rajd się rozkręca przygód coraz więcej, doświadczenia również, i jestem z tego zadowolony – dodaje pilot załogi Sebastian Rozwadowski.
Ekipa „General Financing – Autopaslauga by Pitlane” nadrabia straty po ciężkim dla niej drugim etapie rajdu. W wyniku wypadku ekipa straciła około 40 minut czasu, a samochód został ciężko uszkodzony. W trzecim dniu rajdu też nie obeszło się bez przygód.
– Po naszych przygodach w drugim etapie rajdu nasi mechanicy pracowali przez całą noc. Udało im się doprowadzić samochód do stanu prawie idealnego z wyjątkiem wycieraczek. Mieliśmy nadzieję, że pogoda nas oszczędzi, a wycieraczki nie będą potrzebne. Niestety, ale warunki klimatyczne pogorszyły się – zaczęła się ulewa. Skonstruowaliśmy urządzenie, które pozwoliło nam manualnie sterować wycieraczkami. Przez odcinek ponad 200 kilometrów (około 3 godzin jazdy) musieliśmy ręcznie wycierać szybę, jednocześnie kontrolując urządzenia nawigacyjne – opowiada Sebastian Rozwadowski.
Litewsko-polska załoga jutro zmierzy się z kolejnymi wyzwaniami Dakaru w etapie piątym.
Dla pilota Sebastiana Rozwadowskiego jest to debiut na Dakarze. Dla Vanagasa to czwarty Dakar z rzędu, ma on za sobą trzy finisze. W ubiegłym Dakarze w klasyfikacji zespołów prywatnych zajął pierwsze miejsce, w klasyfikacji generalnej 24.