Colin Clark, radio WRC: – Naprawdę kocham Polskę. To miejsce cały czas się rozwija, od czasu naszej pierwszej wizyty z WRC w 2009 roku czekałem zawsze z niecierpliwością na kolejne podróże na wschód, do jednego z krajów byłego bloku komunistycznego. Ludzie są tam niesamowicie przyjaźni i z wszystkich stron bije ich wielka gościnność. Krajobraz jest oszałamiający, odcinki specjalne niezwykle wymagające i szybkie. Nawet jedzenie ma tutaj doskonałą jakość i jak najbardziej trafia w punkt moich kulinarnych zainteresowań.
To wszystko nie może być jednak usprawiedliwieniem dla niektórych szokująco nieodpowiedzialnych zachowań, których mieliśmy okazję doświadczyć na odcinkach specjalnych w ubiegłym tygodniu. Polscy kibice rajdowi są bez wątpienia jednymi z najbardziej fanatycznych i porywczych na całym świecie, ich liczba w okolicach oesów i parku serwisowego w Mikołajkach była wręcz niewiarygodna. Za tymi liczbami niestety przychodzi też ryzyko. Im więcej masz kibiców, tym większe wyzwanie na ciebie czeka, aby ich kontrolować. I niestety trzeba stanowczo stwierdzić, że to wyzwanie zostało przez organizatora w Polsce przegrane.
Niektóre materiały wideo, które szeroko krążyły po mediach społecznościowych są naprawdę szokujące i bardzo mnie martwią. Szczęście odegrało tutaj bardzo dużą rolę w tym, że mogliśmy wyjechać z Polski bez potrzeby podawania o wiele bardziej poważnych informacji. Zajmowanie przez kibiców miejsc przy samej drodze, na zewnętrznej stronie zakrętów, czy też w miejscach, gdzie lądują po hopkach samochody jest w obecnych czasach niedopuszczalne, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, jak dużą wagę do bezpieczeństwa przykłada WRC. Wyglądało na to, że wielu kibicom brakowało instynktu samozachowawczego. Dla nie to niezrozumiałe – jest tylko jedna rzecz lepsza od oglądania samochodu WRC w akcji – powrót do domu, do rodziny.
FIA wie, jak ważna robota jest do wykonania po ich stronie. Michele Mouton traktuje swoje obowiązki bardzo poważnie i stoi na czele kampanii promowania bezpieczeństwa na odcinkach specjalnych, ale nawet ona była w Polsce zirytowana. „To po prostu niemożliwe” – powiedziała do mnie na mecie jednej z prób. Pani Mouton nie jest jedną z tych, które łatwo się poddają. Przykład Rajdu Argentyny wspaniale pokazuje, jak w ścisłej współpracy z organem zarządzającym rajd może zostać przeprowadzony w bezpieczny i kontrolowany sposób. Problem według mnie leży w tym, że nie ma na to jednego, skutecznego rozwiązania. W Polsce najgorsze było to, jak kibice w rażący sposób lekceważyli ludzi zabezpieczających trasę, samochody bezpieczeństwa, czy też wszelkie komunikaty. Jak powiedział do mnie jeden z fotoreporterów – odcinki specjalne są jak magnes. Jak tylko samochody bezpieczeństwa przejechały, fani wyłazili z krzaków i zza drzew i ustawiali się tuż obok drogi.
Z czysto sportowego punktu widzenia, Polska zasługuje na to, aby być w kalendarzu WRC w przyszłym roku. Daje nam niecodzienne doświadczenia – niezwykle szybkie odcinki specjalne, dramaty, ekscytację, daje nam to wszystko, do czego dążą wszystkie rajdy na całym świecie. Od strony bezpieczeństwa i wielkiego ryzyka należy zadać sobie pytanie, czy gra jest warta świeczki.
Tagi: WRC Colin Clark Rajd Polski