– W pewnym sensie musi być nam szkoda Polaków – zaczyna autor. – Muszę przyznać, że w ostatnich latach nie byłem obecny na tej imprezie, jednak kibice wydali mi się bardzo entuzjastycznie nastawieni.
Do tej pory miód i malina, serce roście. Niestety autor, który już w drugim zdaniu przyznaje, że ostatnio nie brał udziału w Rajdzie Polski, dopuszcza się dość kontrowersyjnej opinii jak na kogoś, kto nie widział całej akcji z bliska.
– Niestety, gdy jeszcze odwiedzałem Mikołajki, wydawali się być całkowicie nieświadomi panujących na rajdzie zasad i niebezpieczeństw, które kryją się za samochodami WRC.
– Taka jest jednak dzisiejsza rzeczywistość. Widząc niektóre sceny sprzed roku, wcale nie dziwi mnie to, że rajd wypadł z kalendarza na sezon 2018. Obrazki fanów próbujących dotknąć pędzący 200 km/h samochód to nie jest coś normalnego.
Z powyższym zdaniem można się zgadzać lub nie, jednak autor Motorsport Monday dopiero w trzecim akapicie wchodzi na poziom, który w naszej redakcji nie znalazł zrozumienia. Przypomnijmy, od upadku komunizmu w Polsce minęło już prawie 30 lat i większość kibiców zgromadzonych w Mikołajkach zna go tylko z filmów i opowieści rodziców. Autor chyba jednak nie ma tego świadomości.
– Niestety, niewiele w tych kwestiach się poprawia. Od upadku komunizmu wydaje się, że Polacy mają dużo mniej szacunku (czy strachu) przed władzami, w porównaniu do Portugalii, gdzie na wpół militarna policja wzbudza większy respekt wśród kibiców.
– Kolejnym problemem jest to, że Rajd Polski był łatwo dostępny dla kibiców z innych krajów (Rosja!), gdzie życie w anarchii mniej lub bardziej dotyczy każdego.
Tutaj autor kompletnie już odleciał – nie dość że na Rajdzie Polski większość kibiców z innych krajów stanowią Estończycy i Litwini, to jeszcze udało mu się porównać naszych sąsiadów (czujemy też, że poniekąd miał na myśli wszystkich innych naszych sąsiadów, jak i samą Polskę włącznie) do dzikusów żyjących w bezprawiu.
Tagi: Rajd Polski, WRC, kalendarz
