BMW potwierdza, że silniki Diesla i benzynowe zostaną w jej ofercie do 2050 roku. A co z V12 i V8?

Producenci samochodów prześcigają się w zapowiedziach i datach prezentacji kolejnych samochodów elektrycznych. Nie brakuje również ogłoszeń o całkowitym wycofaniu się z silników spalinowych. Na szczęście BMW nie idzie w tę stronę. 

BMW potwierdza, że silniki Diesla i benzynowe zostaną w jej ofercie do 2050 roku. A co z V12 i V8?
Podaj dalej

Bawarska firma twierdzi, że jej silniki Diesla nigdzie się nie wybierają przez kolejne 20 lat, a benzynowe przez co najmniej 30. Tak twierdzi przynajmniej szef działu badań i rozwoju Klaus Froelich, a z tego co wiemy, posiada informacje z pierwszej ręki. 

W wywiadzie udzielonym Automotive News Froehlich potwierdził, że niemiecka marka będzie produkować silniki napędzane paliwem przez co najmniej 30 lat. Jednostki takie jak V12 mogą nie mieć przyszłości, a V8 może mieć problem z utrzymaniem się na rynku bowiem „trudno stworzyć solidne uzasadnienie biznesowe, aby utrzymać go przy życiu”. 

Dlaczego tak długo?

BMW jako jeden z pierwszych producentów pojawił się z samochodem elektrycznym na rynku. Mowa oczywiście o i3 i i8, które w momencie wejścia na rynek były absolutnymi pionierami w swoich dziedzinach. 

Tesla Model S raczkowała w 2012, a dwa lata później BMW i8 ruszyło z impetem na drogę. Uznano ją za najlepszą elektryczną maszynę ze swoim obniżonym zawieszeniem, nisko osadzonym silnikiem i dużym momentem obrotowym. To sprawiło, że jazda elektrykiem była ekscytująca. 

I3 jest o rok starszy i sprzedawał się dosyć dobrze od samego początku. Małe BMW i3 zostało wprowadzone na rynek w 2013 roku i wyróżniało się wówczas futurystyczną i oryginalną stylistyką. Od tego czasu na całym świecie niemiecka marka sprzedała ponad 165 000 sztuk tego elektrycznego modelu. 

BMW jest z tego dumne i opublikowało ciekawe statystyki na temat i3. Wśród nich znalazł się niemiecki właściciel, który nigdy nie wymieniał klocków hamulcowych, mimo iż na liczniku jego samochodu znalazło się ponad 275 000 kilometrów. Ten wynik był możliwy do osiągnięcia dzięki silnemu hamowaniu regeneracyjnemu. 

2050 to nie tylko puste słowa

Już w czerwcu 2019 roku pojawiły się pierwsze pogłoski o tym, że BMW wcale nie chce rezygnować z silnika spalinowego. Na targach #NEXTGen w Monachium BMW zaprezentowało intrygujący koncept Vision M Next. Sygnalizował on kierunek, który może obrać niemiecki producent jeśli chodzi o hybrydowe sportowe coupe o mocy ponad 600 koni mechanicznych.

Zdaniem BMW era elektryków wspomaganych silnikiem spalinowym dobiega powoli końca

Według wyliczeń Froelicha, diesel przetrwa przynajmniej kolejnych 20 lat, więc jeśli planujecie zakup BMW z oznaczeniem „d” to macie czas do około 2040 roku. Jeśli jednak chcielibyście, aby oznaczenie modelu zakończone było literką „i”, te powinny być wciąż obecne w 2050 roku. Jeśli wierzyć panu Froelichowi.

BMW ma przed sobą bardzo pracowity okres jeśli chodzi o elektromobilność. Mimo to, Froelich dość zaskakująco przyznał, że „przejście na elektryczność jest przereklamowane”. Niemiec wyjaśnił, że samochody elektryczne są dużo droższe w produkcji ze względu na ceny materiałów baterii. Co więcej, Froelich wierzy, że w trakcie kilku lat sytuacja ta może ulec pogorszeniu. Wszystko ze względu na to, że zapotrzebowanie na tego typu materiały będzie wzrastać.

Sprzedaż każdej jednostki V12 kosztuje BMW kilkaset euro

Choć silniki spalinowe nigdzie się nie wybierają w trakcie najbliższych lat, Froelich wyjaśnił, że niektóre z nich trafią pod przysłowiowy topór. Jednym z takich przykładów będzie trzycylindrowy turbodiesel o pojemności 1,5-litra oferowany w kompaktowych modelach BMW, a także w niektórych samochodach Mini. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Kolejne modyfikacje niezbędne do sprostania coraz bardziej rygorystycznym wymaganiom emisji będą po prostu za drogie i nieopłacalne.

Co więcej, ogromna jednostka diesla z czterema turbinami o pojemności 3 litrów, którą znajdziemy w takich modelach jak M550d, X5 M50d, 750d, czy X7 M50d również nie będzie rozwijana, ponieważ jest zbyt skomplikowana i zbyt droga. Na rynku pozostaną cztero- i sześcio- cylindrowe diesle, jednak liczba turbosprężarek zostanie ograniczona do „zaledwie” trzech.

Froelich przypomniał również, że dni wspaniałej jednostki benzynowej V12 montowanej w M760i są policzone. Powód? Dokładnie taki sam jak powyżej. Silnik jest zbyt skomplikowany i zbyt drogi, by opłacało się go dalej rozwijać. Sprzedaż tego typu jednostek również nie bije rekordów – włączając w statystykę Rolls-Royce’a rocznie sprzedaje się ich około 5000.

Przeczytaj również