Przygotowaniem prezydenckiej limuzyny już od lat zajmuje się Cadillac, który obecnie testuje już kolejną generacje tego samochodu. Auto, którym jeździł Obama, było wyposażone w drzwi z pancerzem o grubości 20cm. Szyby mają ponad 13 centrymetrów grubości i są w stanie wytrzymać praktycznie wszystko, choć uchyla się tylko jedna z nich – ta od strony kierowcy, która i tak może wytrzymać strzał z magnum 44.
Auto bazuje na ramie z półciężarówki, więc jest mu dość daleko do cywilnych pojazdów. Wszystko, po to, aby pod podwoziem dało się upchnąć stalową płytę, która wytrzyma wybuch granatu. Ponadto nadwozie uszczelnione jest na wypadek ataku gazowego, a na wyposażeniu znalazły się nie tylko karabiny i strzelby, ale także najnowocześniejsze systemy gaśnicze, medyczne, a także fiolka krwi zgodna z grupą prezydenta – na wypadek postrzału i potrzeby nagłej transfuzji.
Nowe auto stylistycznie nawiązywać ma do nowych Escalade oraz CT6. Maszyna ma ważyć 9 ton, przez co rozpędza się do setki w 15 sekund. Osiągi nie są tutaj jednak ważne, gdyż przede wszystkim chodzi o bezpieczeństwo, które dodatkowo wspomagane jest przez ochronę Secret Service. Cena nowej Bestii to 1,5 miliona dolarów, a jej wprowadzenie do użytku zaplanowano na styczeń.