Zanim przejdziemy do słów wysoko postawionego przedstawiciela VW, przypomnijmy sobie, jaką drogę przechodzi Tesla na gruncie samochodów autonomicznych.
Już za chwilę, już za momencik…
Mówiąc o pojazdach, które będą jeździć w pełni samodzielnie, mamy na myśli autonomię poziomu 5, czyli najwyższą. Będą to niczym nieograniczone samochody, całkowicie sterowane przez komputer, nie wymagające żadnego udziału kierowcy.
Obecnie funkcjonujący autopilot Tesli prezentuje autonomię na poziomie 2. Posiada adaptacyjny tempomat, system utrzymania pasa ruchu czy możliwość samodzielnego parkowania. W praktyce system wymaga jednak ciągłego nadzoru kierowcy, który podczas jazdy musi trzymać ręce na kierownicy i co krok jest o tym upominany przez komputer pokładowy.
Elon Musk już w 2016 r. zapowiadał, że Tesla wkrótce wkroczy na poziom 5 i nie będzie ograniczona niczym oprócz przepisów prawa. Na Twitterze zapowiadał autonomiczną wycieczkę krajoznawczą, która niebawem się wydarzy.
Później Musk był jeszcze niejednokrotnie zagadywany w tej kwestii. W styczniu 2017 r. zapowiadał, że autonomiczny system poziomu piątego zostanie wprowadzony “może w ciągu trzech miesięcy, a już na pewno w ciągu sześciu”.
System jednak nie powstał, ale to nie powstrzymało Muska od dalszego wodzenia za nos opinii publicznej. Ostatnio napisał na Twitterze, że w pełni autonomiczna Tesla nadejdzie… “wkrótce”.
Ponad trzy lata doświadczeń musiały nauczyć szefa Tesli, jak trudno jest wprowadzić na rynek w pełni autonomiczny samochód. Zresztą nie tylko jego, bo ostatnio zabrał w tej sprawie głos Alex Hitzinger, dyrektor generalny działu autonomicznej jazdy Volkswagena.
Podczas konferencji CES 2020 w Las Vegas stwierdził, że możemy nigdy nie osiągnąć autonomii poziomu 5 w pojazdach i porównał to do wycieczki na Marsa. “To się może nigdy nie wydarzyć” – powiedział Hitzinger i dodał, że poziom 4 może być miejscem, w którym branża motoryzacyjna sięgnie sufitu.
Jaka jest różnica między poziomem 2 a 5?
To tak, jakby zapytać jaka jest różnica między keczupem i sosem pomidorowym. Poziom 2 widzimy obecnie w autopilocie Tesli i wielu innych współczesnych samochodach. To różne systemy wspomagania kierowcy, który dalej jednak musi trzymać ręce na kierownicy.
Poziom 3 pozwoli już oderwać ręce od steru, ale samochód będzie w stanie bezpiecznie podróżować tylko w określonych warunkach, np. na autostradach z wyraźnie wytyczonymi pasami ruchu.
Poziom 4 pozwoli kierowcy na czytanie książki za kółkiem, ale jego fizyczna obecność wciąż będzie wymagana. Ponadto samochody będą się poruszać samodzielnie tylko w obrębie geofencingu, czyli wirtualnie wytyczonych granic geograficznych. Dopiero autonomia poziomu 5 całkowicie wykluczy kierowcę, który stanie się zbędnym ogniwem dla samoistnie jeżdżącego samochodu. Wdrożenie tego poziomu nie jest więc tylko kwestią technologii, ale też istotnych zmian legislacyjnych.
Zdaniem Hitzingera, poziom 4 nadejdzie już wkrótce. W gamie Volkswagena jako pierwsza ma dysponować tą technologią elektryczna furgonetka ID Buzz. Przedstawiciel VW określił poziom 4 jako “pełną autonomię, ale w ściśle określonych warunkach”. Zasugerował, że możliwości tego poziomu powinny okazać się wystarczające dla konsumentów, natomiast poziom 5 przypomina już wizję utopijną.
Symboliczne są słowa dyrektora działu autonomicznego VW, podobnie jak ciągłe odkładanie w czasie obietnicy przez Muska. Coraz bardziej prawdopodobna staje się wizja, że w przyszłości otrzymamy jedynie protezę prawdziwie autonomicznych samochodów.
Autopilot Tesli bezużyteczny w Europie. Wszystko za sprawą kolejnej aktualizacji