Z najnowszych danych Samaru za okres 1 stycznia – 20 maja 2025 r. wynika, że część japońskich marek jest w odwrocie. Traci nawet Toyota (13,3 proc.), choć bestsellerowy producent ma z czego spadać. Jednak dla takich marek jak Suzuki nawet -18,2 proc. straty w rejestracjach to niemały cios. Co jednak powiedzieć o Mitsubishi (-40,6 proc.) czy właśnie Maździe, którą dotknął spadek rejestracji o 52,5 proc.?
Nawet japoński SUV poniżej 100 tys. zł nie pomaga Maździe
Udział w rynku tego producenta spadł o 1,2 proc., mimo że nie brakuje tam ciekawych pozycji. W salonach można ustrzelić naprawdę ciekawe wyprzedaże. Przykładowo SUV Mazda CX-30 zalega w krakowskim salonie już drugi rok. Nie pomaga nawet obniżka o 50 tys. zł do poziomu 99 900 zł. Oprócz tego w całym kraju od ręki można dostać nową Mazdę 2 Hybrid, czyli klon Toyoty Yaris ze znaczkiem marki z Hiroszimy. Ceny nieźle wyposażonych wersji spadły do 99 800 zł, ale odpływu klientów to nie zatrzymało.

Oczywiście nie wszystkie japoński marki notują straty. W badanym przez Samar okresie najmocniej urosła Honda, bo o 52,4 proc. Lexus też się umocnił, notując o 32,1 proc. więcej rejestracji. Sprzedaż poprawił także Nissan z racji 11,3 proc. na plusie. Lekki wzrost odnotowało jeszcze Subaru, ale 4,5 proc. przy skali jego sprzedaży nie zmieniło udziału w rynku.

„Chińczyki” największym zagrożeniem dla „japończyków”?
Nie ulega wątpliwości, że gorsze notowania niektórych japońskich marek to efekt ekspansji chińskich producentów w Polsce. MG w porównaniu do badanego okresu zeszłego roku urosło 212,2 proc., wyprzedzając w rejestracjach Nissana, Suzuki, Mazdę czy Mazdę. Z kolei Omoda jest już przed Hondą, a zaraz wyprzedzi ją zapewne Jaecoo., które już rozprawiło się z SEAT-em czy Porsche. Zatem chińscy producenci to jeszcze nie jest zmartwienie dla europejskich marek, a bardziej dla innych eksporterów do Europy.