Najlepszym motocyklistą był dzisiaj Pablo Quintanilla. Chilijczyk zaznaczył, że psychicznie był to trudny etap. Jest jednak zadowolony z tego, że odrobił kilka cennych minut do lidera imprezy.
Pablo Quintanilla: – To był bardzo trudny dzień. Ciężko było zacząć jakoś ten dzień, ścigać się i wejść w dobry rytm po tym, co stało się Paulo. Po tankowaniu poczułem się lepiej i zacząłem naciskać, dzięki czemu wygrałem. Dedykuję ten triumf Paulo.
Obszernej wypowiedzi udzielił Ricky Brabec, który dzisiaj nie znalazł się na podium, ale utrzymał bezpieczną przewagę w klasyfikacji generalnej.
Ricky Brabec: – Wszystko na razie układa się po mojej myśli. Jestem podekscytowany tym faktem, dziś zrobiłem kolejny krok w celu spełnienia tego amerykańskiego snu. Do końca jeszcze trzy dni. Nie jest łatwo się ścigać, kiedy nie ma z nami już Paulo. Staramy się po prostu utrzymać koncentrację i robić co trzeba. Pierwsze 160 kilometrów było dziś fajne, z dużą liczbą kamieni i technicznymi, krętymi sekcjami. Później można było nieco przyśpieszyć. Jutro start kolejnego etapu maratońskiego, więc wieczorem nie będziemy mieli serwisu. Dzisiaj można odpocząć. Nie ma pracy nad roadbookiem, bo dostaniemy go dopiero jutro rano. Jestem podekscytowany, zobaczymy, co przyniosą kolejne dni.
Zadowolony na pewno nie jest Carlos Sainz, który stracił dziś niemal całą swoją przewagę. W tym momencie Hiszpana od Nassera Al-Attiyaha dzielą zaledwie 24 sekundy.
Carlos Sainz: – Niestety, zgubiliśmy się dziś w pierwszej fazie oesu. Zabłądziłem, nie wiedziałem gdzie należy jechać, straciliśmy wtedy około pięć minut. Później – nie wiem jak to się stało – straciliśmy cały bieżnik z opony i musieliśmy się zatrzymać. To nie był kapeć, stało się coś bardzo dziwnego. To nie był dobry dzień.
Na pomyłkach Sainza skorzystał Nasser Al-Attiyah. On jest teraz w znakomitej pozycji do ataku na prowadzącego Sainza.
Nasser Al-Attiyah: – Buggy jest bardzo szybkie, ale dzisiaj mogliśmy trochę powalczyć. Myślę, że przejechaliśmy dziś naprawdę dobry oes. Cieszę się, że zmniejszyliśmy stratę. Rajd rozegra się jutro i pojutrze, na dwuczęściowym etapie maratońskim. Trzy samochody są bardzo blisko siebie – Stephane jest szybki, Carlos też na pewno nie odpuści. Jest nas trzech, ale wygrać może tylko jeden.
Jutro początek etapu maratońskiego. Oznacza to, że wieczorem mechanicy nie będą mogli pracować nad samochodami. W takiej sytuacji kluczowa jest praca wykonana dzisiaj. Najpierw mechanicy zabiorą maszyny do mobilnego centrum czyszczącego Karcher, a następnie zajmą się samochodami, które mają przetrwać dwa mordercze dakarowe dni.