Zaangażowanie polityczne i kontrowersyjne wypowiedzi Elona Muska sprawiły, że sprzedaż Tesli w tym roku uległa wyraźnemu spadkowi. O ile w Europie doprowadziło to raczej do ucieczki do innych marek samochodowych, to przez Stany Zjednoczone przelała się fala protestów, przez które zdewastowano wiele salonów lub samochodów Tesli.

Tesla szuka nowego CEO? Elon Musk: Po moim trupie
Szereg akcjonariuszy Tesli zaczął mieć poważne wątpliwości, czy doniedawna nie odstępujący na krok Donalda Trumpa, Elon Musk nadal może sprawnie zarządzać Teslą.
Najbogatszy człowiek świata w końcu został zapytany o ewentualność odejścia z roli dyrektora generalnego Tesli. W trakcie Katarskiego Forum Ekonomicznego w Dosze przyznał ciekawą rzecz. Stwierdził, że „nie ma wątpliwości”, że będzie CEO Tesli przez co najmniej najbliższe 5 lat. Jak sam dodał „chyba, że do tego czasu umrę”.
Jak miliarder chce uchronić się przed akcjonariuszami?
Okazuje się, że Elon Musk w rozmowie z „The Wall Street Journal” wyjawił też swój plan na przeciwdziałanie łatwemu odwołania go ze stanowiska. 53-latek przyznał, że zamierza podwoić swoje udziały w firmie do około 25 procent. Obecnie w jego posiadaniu jest 12,77 proc. udziałów. Jak sam podkreśla, to pozwoli mu na większy komfort działania, choć wciąż mógłby zostać wyrzucony, w razie ewidentnego działania na szkodę Tesli.
Wygląda zatem na to, że Elon Musk znowu skupi się bardziej na swoich biznesach. Przestanie też dotować szeroko rozumianą politykę, co w kampanii wyborczej Donalda Trumpa pochłonęło u niego 300 mln dolarów. Teraz na łamach WSJ zadeklarował, że będzie na nią wydawał „znacznie mniej”. Podkreślił też, że jeśli w przyszłości będzie widział powód, aby znów inwestować w politykę, to nie zawaha się tego zrobić.