Wydaje się, że kariera Pascala Wehrleina w Formule 1 zakończyła się równie szybko, jak się zaczęła. Młody, rozkapryszony, często bezczelny wręcz kierowca – bo taki obraz pozostawił po sobie w rodzimej serii DTM – nie pokazał w F1 nic specjalnego. Nie pokazał, bo na dobrą sprawę nie było takiej możliwości. Biorąc pod uwagę możliwości sprzętowe Saubera, 5 punktów zdobyte w tym sezonie można traktować jak małe mistrzostwo świata… albo po prostu przypadek. Przygoda w Sauberze musiała się zakończyć w tym roku, bo z zespołu zrobiono zaplecze Ferrari i w miejsce Wehrleina szybko wstawiono młodego juniora włoskiej ekipy – Charlesa Leclerca.
Jak twierdzą zagraniczne portale, Pascal Wehrlein dołączył teraz do Daniela Juncadelli i znajduje się w wąskim gronie faworytów do objęcia miejsca po Robercie Wickensie w zespole Mercedesa w DTM. Biorąc pod uwagę to, że młody Niemiec był już mistrzem tej serii, dla Mercedesa byłby to świetny wybór. Patrząc na całą sytuację długoterminowo, to za rok niemiecki producent oficjalnie wycofuje się z DTM, na rzecz wejścia do Formuły E. Może to będzie odpowiedni kierunek dla Wehrleina i to właśnie tam wróci na szczyt swoich możliwości? Przecież to właśnie taką drogą podążyła większość byłych zawodników F1, którym w królowej sportów motorowych nie wszystko wyszło tak, jakby sobie tego życzyli.
Według dziennikarzy Autosportu prawdopodobny powrót Wehrleina do DTM ma być konsekwencją tego, że głównym faworytem i pewniakiem do zajęcia miejsca obok Lance’a Strolla w Williamsie jest Siergiej Sirotkin. W wielu tekstach nazwisko Roberta Kubicy się już nie pojawia, jednak decyzja brytyjskiego zespołu o przesunięciu ogłoszenia zespołu na styczeń może oznaczać to, że Polak i jego agenci wyłożyli na stół kolejne karty, które zmusiły dyrektora technicznego zespołu Paddy’ego Lowe’a do ponownego przemyślenia sprawy.
Tagi: DTM, Kubica, Wehrlein, Formuła 1, Williams, F1