Zarówno zawodnicy jak i kibice zgromadzeni przy trasie Rajdu Śląska wiedzieli, że podczas finałowej rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski dojdzie do ciekawej walki o tytuł w klasie Open N. Przed startem imprezy Marczyk zajmował drugie miejsce w klasyfikacji ze stratą dwóch punktów do Huberta Maja, natomiast w walce pozostawało nadal czterech kierowców – Muszę przepracować solidnie dzisiejszy wieczór, przeanalizować zapoznania i mam nadzieję, że jutro będziemy w dobrych nastrojach rozmawiać na mecie. Będę się starał mądrze jechać i korzystać z możliwości, które stawia przede mną cały zespół – komentował w sobotę Marczyk.
Jednak to ani nie kolega z zespołu czyli Marcin Słobodzian ani nie Hubert Maj okazali się największymi konkurentami Marczyka, a Łukasz Kotarba. Kierowca Mitsubishi Lancera do ostatniego odcinka specjalnego przystępował ze stratą zaledwie 4 sekund do Miko, jednak nie zdołał pokonać młodszego kolegi – To nie był dla mnie prosty sezon. Mam w tej chwili 21 lat i udało mi się zrealizować wielkie i niesamowite marzenie. Na ten moment nie mieści mi się to w głowie, ale mam nadzieję, że to dopiero początek pięknej historii. Chcę pracować i rozwijać się dalej bo kocham rajdy. To wszystko dochodzi do mnie jednak bardzo powoli i nie jestem w stanie w tej chwili wybiegać myślami w przyszłość – podsumował na gorąco wzruszony Mikołaj Marczyk.
Miko Marczyk zmagania w cyklu rozpoczął w parze z Sebastianem Dwornikiem, natomiast w trakcie sezonu doszło do zmiany i w prawym fotelu zasiadł Szymon Gospodarczyk. Dla kierowcy Subaru Poland Rally Team sukces przypieczętowany na Śląsku jest największym w dotychczasowej karierze.
Tagi: Miko Marczyk, RSMP