W rozmowie z Magazynem Rajdowym WRC Mariusz Miękoś opowiedział o emocjach towarzyszących ponownemu wystartowaniu w rywalizacji i nie ukrywał, że był zadowolony z postępów, jakie poczynił podczas pierwszego, zwycięskiego weekendu WSMP na Torze Poznań.
Wracasz na tory wyścigowe po czteroletniej przerwie – czym była ona spowodowana i dlaczego akurat teraz wracasz do rywalizacji?
Wysiadłem z samochodu pod koniec sezonu 2012. To był taki czas, że w cyklu Porsche GT3 Cup Challenge Central Europe osiągnąłem już prawie wszystko. Oczywiście, mogłem powalczyć jeszcze kilka sezonów o to, by ukończyć zmagania na pierwszym, a nie drugim miejscu, jednak… zmiana czegoś istotnego w ściganiu i poczynienie wymiernego kroku naprzód wiązałaby się z dużym zaangażowaniem czasowym i finansowym, poważnym wsparciem sponsorskim.
Z drugiej strony był to dla mnie ciężki czas biznesowy, który nałożył się z osobistą rewolucją. W związku z tym, że jestem z natury mocno uporządkowanym człowiekiem, podjąłem decyzję, że poświęcę cały czas na rozwiązanie kwestii biznesowych i osobistych – czysta, wolna głowa jest niezbędna w rywalizacji na torze.
W 2015 roku przetestowałeś wspólnie z zespołem GT3 Poland najnowsze Porsche 911 GT3 Cup, jednak nie zdecydowałeś się na powrót do regularnego ścigania.
Owszem, mój obecny zespół wspólnie z Jarkiem Budzikiem postanowił w prezencie urodzinowym zaprosić mnie na testy na tor Pannonia Ring. Chciałem sprawdzić jak czuję się za kierownicą wyścigowego samochodu i zobaczyć, czy mogę próbować organizować udział w zawodach na kolejny sezon. Okazało się jednak, że to nie był jeszcze ten czas, kiedy jazda sama w sobie była pasjonującym wyzwaniem i czyściła w głowie absolutnie wszystko. Kiedy wsiadamy do samochodu musimy zostawić całe życie codzienne z boku. Nie tylko po to, by jechać szybko i bezpiecznie, ale również po to, by móc wyłapać te ułamki sekund, aptekarskie zmiany toru jazdy, punktów hamowania, czy to, jak wygląda nasza krzywa przepustnicy na wykresie telemetrii. 100% zaangażowania umysłu.
Początek sezonu 2017 okazał się być już tą chwilą?
Oprócz motorsportu rozpoczęliśmy z zespołem GT3 Poland współpracę na rynku eventowym na różnego rodzaju torach wyścigowych. W trakcie rozmów o biznesie urodził się pomysł startów z Mariuszem Urbańskim w cyklu WSMP Hour Race. To wyścigi długodystansowe, które tak naprawdę stanowią moją ulubioną dyscyplinę. Z radością przyjąłem ich zaproszenie, za co serdecznie dziękuję Bartkowi Opiole i Mariuszowi Urbańskiemu, który jest bardzo szybkim kierowcą i z pewnością potrzebował też szybkiego zmiennika! Nie ukrywam, było to dla mnie sporym wyróżnieniem.
Jak przebiegał dla ciebie pierwszy wyścig po takiej przerwie w zupełnie nowym samochodzie?
Naszym celem było przede wszystkim zobaczyć, na jakim jestem poziomie. Lamborghini Huracan Supetrofeo to samochód z ogromnym potencjałem, ale jest też bardzo wymagający. To właśnie odnalazłem w powrocie do rywalizacji – nie samo szukanie kolejnych setnych części sekundy, a rozwijanie się w nowym samochodzie, który daje ogromne pole do popisu.
Pierwsze zawody pokazały, że jestem w stanie zarządzać i kontrolować swoje emocje, przewidując i kalkulując jakie zachowania na torze się opłacają z punktu widzenia końcowego wyniku, a jakie nie. Największym wyzwaniem była nauka Lambo, przy jednoczesnym zachowaniu wzmożonej uwagi, by tego samochodu najzwyczajniej w świecie nie uszkodzić. Musiałem po każdym przejeździe oddawać auto mojemu zmiennikowi, gdyż Mariusz to bardzo szybki, posiadający doświadczenie w Lamborghini kierowca i wiedzieliśmy, że jeśli chcemy osiągnąć dobry wynik to on musi mieć samochód w 100% sprawny.
Odrobiłem lekcję podczas treningów, które poświęciłem na podstawową naukę zachowań samochodu, jadąc wręcz wolniej niż potrafię za kierownicą Porsche. W kwalifikacjach pojawił się najgorszy możliwy scenariusz pogodowy, jechaliśmy na slicku, ale zaczęło mżyć. Postanowiłem nie podejmować zbędnego ryzyka, gdyż nawet gdybym próbował pojechać szybciej Mariusz i tak wykręciłby lepszy czas.
Moim zadaniem na wyścig było pojechać spokojnie, nie patrząc na pozycję i oddać nietknięte auto mojemu zmiennikowi. Na starcie obudziła się we mnie krew fightera i łowcy, więc mimo świetnego startu moich rywali próbowałem nie oddać prowadzenia i dzięki opóźnionemu hamowaniu udało się przejechać słynną Babę Jagę na pierwszej pozycji. Następnie kontrolowałem rytm i skupiałem się na tym, by nie popełnić błędu, co się udało. Duża satysfakcja i radość – nie mogłem lepiej wyobrazić sobie pierwszego weekendu po powrocie za kółko.
W ten weekend wystartujecie jednak za kierownicą pucharowego Porsche.
Zgadza się. Poniekąd jest to związane ze startami zespołu GT3 Poland w cyklu Lamborghini Super Trofeo Europe – to jest dla nich priorytetowy cykl. Na początku tego tygodnia odbyły się 2-dniowe testy we francuskim Paul Ricard, a ponieważ za tydzień odbędzie się tam kolejna runda sezonu 2017, nie było sensu z punktu widzenia logistyki i budżetu na powrót do Polski.
Z drugiej strony – w ten weekend będzie to jedyny wyścig, który pojedziemy wspólnie ze stawką Mistrzostw Europy Strefy Centralnej FIA CEZ, która będzie także klasyfikowana w generalce mistrzostw Polski. Oznacza to ni mniej, nie więcej, że konkurencja będzie bardzo mocna, a w Poznaniu pojawią się szybcy kierowcy z Lamborghini, czy Porsche 911 GT3 R. Startowanie Lamborghini dla Mariusza Urbańskiego miałoby duży sens, jednak ja potrzebuję jeszcze dodatkowego doświadczenia w postaci kolejnych przejechanych okrążeni. Podejrzewam, że zbliżający się weekend ukończymy w drugiej piątce – co po chłodnej kalkulacji daje wynik taki sam, jaki osiągnęlibyśmy w Lamborghini. Z radością wyczekuję powrotu do Porsche, jestem ciekaw, jak po 4 latach czuję się w sprzęcie, który mam opanowany do perfekcji.