Motorsport od dawna nie interesuje zbyt wielkiego grona ludzi. Dlaczego? Pewnie dlatego, że mało go w mediach takich jak telewizja i nie dociera on do nowych odbiorców. Dlaczego mało go w telewizji? Pewnie dlatego, że grono potencjalnych odbiorców jest zbyt wąskie. Tutaj koło się zamyka. Człowiek chce dostać sensację, coś co go zainteresuje. Co za tym idzie, zdarza się, że jedynym momentem, kiedy telewizja wspomni o rajdzie jest potężny wypadek.
Dokładnie taka sytuacja miała miejsce podczas jednego z ostatnich wydań programu telewizji TVN, gdzie pokazany został wypadek polskiej załogi Tomasz Kasperczyk / Damian Syty. Jak łatwo się domyślić, przekaz nie miał zbyt wielkiej wartości merytorycznej. Najważniejsze było pokazanie samego zdarzenia. Nagranie to zaintrygowało koordynatora zespołu rajdowego Subaru Poland Rally Team – Piotra Gradonia, który umieścił na swoim profilu na Facebooku odpowiedni filmik z komentarzem.
Post wywołał szeroką dyskusję. Która ze stron tak naprawdę ma rację? Czy należy winić dziennikarzy? Wydaje się, że nie do końca. Najważniejszy jest przekaz, który zainteresuje odbiorcę. Czy przeciętnego Polaka zainteresuje obszerna relacja z Rajdu Wysp Kanaryjskich? Zdecydowanie nie. Zamysłem tego programu nie było relacjonowanie wydarzeń z rajdu, przybliżanie wyników itp. Zamysłem było zainteresowanie odbiorcy, co jak widać, udało się w 100%.
Nieco dalej poszedł jeden z zagranicznych portali. Po co pokazywać sam wypadek, skoro do niczego na nim nie doszło? Wychodząc z takiego założenia, twórcy materiału postanowili połączyć wypadek Tomasza Kasperczyka z tym z udziałem Jana Cernego.
Jak nazwać takie zachowanie? Dla jednych będzie to skrajny nieprofesjonalizm, dla innych głupota i brak wiedzy, dla jeszcze innych będzie to zupełnie naturalne zachowanie, mające na celu przyciągnięcie uwagi odbiorców. Po czyjej stronie leży słuszność? Oceńcie sami.