Dubai International Baja był drugą tegoroczną rundą. Polacy, którzy wygrali pierwszą imprezę w Rosji tym razem nie mieli tyle szczęścia. Co ciekawe, ostatnie 50km załoga pokonała z urwanym kołem! Tym bardziej wynik ten zasługuje na słowa pochwały.
Aron Domżała : Jechaliśmy tuż za motocyklistami, więc musieliśmy zakładać nowy ślad. W dodatku ta pustynia jest zupełnie inna niż wszystkie, na jakich do tej pory się ścigaliśmy. Wydmy są mniejsze, ale położone bliżej siebie, więc łatwo tu o błąd. Liczy się technika i umiejętność czytania terenu. A my się tego dopiero uczymy.
Pierwszego dnia załogi miały do pokonania dwa odcinki specjalne mierzące odpowiednio 91 i 82km. Nie obyło się bez błędów nawigacyjnych, na szczęście drugiego dnia wszystko zaczęło nabierać odpowiedniego kształtu. Polski duet złapał odpowiedni rytm i wszystko przebiegało bardzo dobrze. Niestety sytuacja skomplikowała się w momencie uderzenia w camel grass. Z każdym kilometrem koło bardziej się urywało i do mety załoga dotoczyła się w bardzo powolnym tempie. Ostatecznie Polacy dojechali na 6 miejscu, rajd na swoje konto zapisał Nasser Al-Attiyah – kolega Arona i Szymona z Toyoty. Po dwóch rundach polski duet zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 38 punktów. Na drugie miejsce awansowała załoga Al-Attiyah / Baumel, która traci teraz 8 punktów.
Kolejna rundą Pucharu Świata będzie Abu Dhabi Desert Challenge : Jeszcze nie jechaliśmy maratońskiego rajdu Toyotą. W Abu Dhabi startowaliśmy Polarisem, a to zupełnie inna specyfika jazdy. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że pustynia, na którą wjedziemy za dwa tygodnie znacznie bardziej nam odpowiada niż ta, z której właśnie zjechaliśmy – zapowiedział Domżała. Na pewno będziemy trzymać kciuki. Polskiej załodze życzymy wszystkiego co najlepsze.