Od samego początku nie było jednak wiadomo, czy nad torem Monza nie spadnie deszcz – już w pierwszym wyścigu nad torem pojawiło się sporo chmur, a kilkanaście minut przed wyjazdem na tor pojawiły się delikatne opady deszczu. Wszystko to było jednak przejściowe, a zawodnicy ukończyli wyścig na suchej nawierzchni.
Wyścig rozpoczął się punktualnie o 17:45, a Bartosz Paziewski już po dwóch zakrętach znalazł się na piątym miejscu.
Najmłodszy w stawce zawodnik nie czekał długo na rozpoczęcie kolejnych ataków, a jadący w czołowej szóstce kierowcy przetasowywali się z okrążenia na okrążenie.
To spowodowało, że do samego końca nie było wiadomo kto wygra, a w finałowych etapach rywalizacji Bartosz Paziewski odpierał wściekłe ataki Alberta Legutki.
Karol Urbaniak, mimo kilku niebezpiecznie wyglądających kontaktów z innymi zawodnikami, zdołał minąć linię mety na trzeciej pozycji.