– Jeżeli Kris (Meeke) nie popełni w Finlandii poważnego błędu, wygra rajd – przewidywał przed 8. tegoroczną rundą mistrzostw świata szef ekipy Volkswagen Motorsport, Jost Capito. Sam zainteresowany jednak mocno odżegnywał się od tych słów twierdząc, że Portugalia, gdzie wygrał w cuglach, ma zupełnie inną nawierzchnię i w Finlandii efekt czyszczenia trasy nie ma aż takiego znaczenia. Jak asekuracyjna była to wypowiedź przekonaliśmy się już w sobotni poranek kiedy to ósmy na trasie Kris Meeke wrzucił wyższy bieg niż wszyscy jego rywale i po prostu odjechał.
Po piątkowym etapie jego przewaga nad Latvalą wynosiła jednak 18 sekund czyli Fin był w jakimś tam kontakcie z liderem Abu Dhabi Total WRT. Gdy jednak na tapecie pojawiła się słynna Ouninpohja czar prysł. Kris klepnął Latvali kolejne 13 sekund i było po rajdzie. W ogóle sobota w wykonaniu Meeke’a to majstersztyk, a niedziela była już poświęcona na kontrolowanie tempa. Trzecie zwycięstwo w mistrzostwach świata i drugie w tym sezonie w pełni zasłużone. To również dobry prognostyk przed kolejnym sezonem kiedy do Citroen (a nie DS) wróci do mistrzostw świata w pełnym wymiarze.
Dziwna była ta Finlandia z wielu względów. Pierwszym z nich była postawa Andreasa Mikkelsena, któremu jak widać nie służyły wakacje na Ibizie, gdzie wylegiwał się tuż po wygranym Rajdzie Polski. Poza dwoma oesowymi zwycięstwami na krótkich, miejskich próbach, Norweg po prostu nie istniał prezentując w Finlandii tempo podobne do Madsa Ostberga, który – mówiąc oględnie – w tym sezonie raczej nie błyszczy i wszystko wskazuje na to, że jego dni w M-Sporcie są już policzone.
Bardzo dziwnie wyglądał również rajd w wykonaniu kierowców Hyundaia, którzy na poprzednich szutrowych rundach pokazywali świetne tempo. W Finlandii niby było podobnie, ale jednak jakoś inaczej. No bo przecież Neuville i Paddon (którzy mają już w tym roku na koncie zwycięstwa) brani do kupy wygrali tylko dwa oesy. Obie te wygrane zapewnił Belg, który w dodatku zgarnął komplet bonusowych punktów za Power Stage. Ponadto kierowcom Hyundaia nie udało się wyrwać najniższego stopnia podium z rąk Craiga Breena, który w Finlandii zaliczył swój życiowy wynik. Irlandczyk, szósty na ostatnim oesie, utrzymał się 4,6 sekundy przed Neuvillem i swój pierwszy finisz w top 3 świętował łzami szczęścia.
Finlandia była również dziwna, że zgodnie z tegoroczną tradycją nie wyłoniła siódmego triumfatora rundy WRC. Tak naprawdę mógł nim zostać tylko Ott Tanak, który tak błyszczał w Mikołajkach. Zresztą i w Finlandii były papiery na zwycięstwo, bowiem Estończyk zanotował najlepszy czas aż na siedmiu oesach. Problem w tym, że w parze z tymi zwycięstwami szły również błędy, zwłaszcza ten z OS 22, który ostatecznie zakończył jazdę kierowcy Forda Fiesty RS WRC.
Wspomniany Jari-Matti Latvala to również zagadka. W porządku – zajął drugie miejsce, ale biorąc pod uwagę jego wcześniejsze wyniki w Finlandii oraz fakt, że wygrał dwie poprzednie edycje tego rajdu, ten wynik należy rozpatrywać w kategorii porażki. Przed rajdem JML stawiał sprawę jasno – przyjechaliśmy tu po zwycięstwo. No cóż – Kris Meeke miał podobne plany.
Sebastien Ogier to zupełnie inna historia. Dzwon z ubiegłorocznego Rajdu Katalonii i to wpadnięcie do rowu podczas piątkowego etapu na jednym z najwolniejszych zakrętów w rajdzie pokazują, że on też jest człowiekiem. Nie ma wątpliwości, że Francuz sięgnie w tym roku po czwarte z rzędu mistrzostwo świata, jednak styl w jakim tego dokona, będzie zupełnie inny niż dotychczas.
W WRC 2 walka o zwycięstwo była wewnętrzną sprawą kierowców Skody, spośród których najszybszy był zdecydowanie Esapekka Lappi. Z drugiej strony aż 5 oesowych zwycięstw Elfyna Evansa w Fieście R5 też robi wrażenie.
Po sześciu szutrowych rundach przed nami aż cztery asfaltowe rajdy, co w mistrzostwach świata jest rzeczą niespotykaną. W tym wszystkim rozgrywane na początku września Chiny, które dla wszystkich stanowią nie lada zagadkę. Do zdobycia będzie aż 112 „asfaltowych” punktów. Ciekawe ile z tego tortu weźmie dla siebie Sebastien Ogier i czy już w Katalonii (a może wcześniej) kolejny raz założy mistrzowską koronę.